Maciej Grabski miał za 600 mln zł postawić w Gdańsku kompleks biurowy, ale twierdzi, że miasto robi go na szaro.
Grabski mieszkania oddał przed terminem w listopadzie 2008 r. Do dziś jednak gruntu od miasta nie odebrał i twierdzi, że urzędnicy chcą go oszukać. Powód: na terenie pod budowę stoi budynek mieszkalny, którego miało tam nie być. Co rodzi konsekwencje prawno-podatkowe i jest bardzo ryzykowne dla inwestora. Grabski grozi więc sądem i pozwami o kilkusetmilionowe odszkodowanie.
Urzędnicy odpowiadają "Pulsowi Biznesu", że Gdańsk kanciarzem nie jest, Grabski powinien dokładnie czytać dokumenty, a budynek już nie jest zamieszkany.