Kryzys gospodarczy sprzyja inwestycjom w gminach. Nie tylko przybyło chętnych wykonawców, ale nierzadko gotowi są wykonać prace poniżej kosztów zakładanych w gminnych kosztorysach.
- Walkę o kontrakty widać gołym okiem - mówi w dzienniku wójt Mieczysław Misiaszek. - Dawniej firma przysyłała ofertę pocztą albo delegowała do nas szeregowego pracownika. Dziś na spotkania przyjeżdżają prezesi i dyrektorzy.
Dla budowlańców - w momencie gdy zniknęła duża część prywatnych inwestorów - gmina to klient idealny.
- Konkurencja wyraźnie się zaostrzyła - przyznaje menedżer jednej z dużych firm proszący o anonimowość. - Przedsiębiorstwa czują, że bez podpisania jakiegokolwiek kontraktu padną, więc są gotowe wykonywać zlecenia po kosztach, byle tylko utrzymać się na rynku. Presja cenowa jest ogromna.
- Sam siedzę właśnie nad ofertą, którą zamierzamy przedstawić, i cena, po której jesteśmy gotowi wykonać zlecenie, jest dość abstrakcyjna - przyznaje w "GW" Tomasz Jakubowski, dyrektor włocławskiej firmy Drogtom. - Na rynku budowlanym jest psychoza, ludzie boją się inwestować, odsuwają to w czasie. A to błąd, bo tak właśnie kryzys się nakręca. Ale przyznam, że sam się łapię na takim myśleniu: może się z tą inwestycją jeszcze wstrzymam, zobaczę, co się będzie działo.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Tańsze budowanie dzięki kryzysowi