Drogowe dokumenty przestaną bezustannie krążyć po gabinetach dyrekcji - obiecuje jej szef, Lech Witecki. Oby dotrzymał słowa.
- Decentralizację i przeniesienie większości zadań do oddziałów dyrekcji oraz zniesienie barier biurokratycznych w tej instytucji - zapowiada Lech Witecki.
Co to oznacza? - Do tej pory, przygotowując projekty miesiącami, oddziały wymieniały się dokumentami z lokalnymi urzędami. Później trafiały one do centrali dyrekcji i przez kolejne miesiące krążyły od biura do biura. Nad dokumentacją pracowało wiele osób i instytucji, w konsekwencji w dokumentach zdarzało się sporo niejasności, rozbieżności etc. Startujący w przetargach wykonawcy zasypywali dyrekcję stosem pytań. Traciliśmy miesiące - mówi Lech Witecki.
W rezultacie nieraz przygotowanie drogowej inwestycji trwa dłużej niż jej realizacja. Teraz ma być inaczej.
- Większość prac i decyzji będzie zapadała w oddziałach. My będziemy tylko kontrolować tempo i zakres wykonywanych prac oraz wyciągać konsekwencje. Im sprawniej będzie pracował oddział dyrekcji, tym mniej kontroli będzie mógł spodziewać się jego szef, a dobra praca będzie dodatkowo wynagradzana - podkreśla Lech Witecki.