Z budowy 192-metrowego drapacza chmur przy Złotej znikają robotnicy. Czy w centrum Warszawy będzie straszyć betonowy szkielet niedoszłego luksusowego apartamentowca?
Jak poinformowali dziennik robotnicy, wydane zostało polecenie wstrzymania dalszych pracy. Od poniedziałku 70 proc. załogi nie pojawiło się już na budowie.
- W poniedziałek przerwaliśmy betonowanie. Wstrzymaliśmy też montaż osłony przeciwwiatrowej na najwyższych kondygnacjach - potwierdza w "GW" Mirosław Rodek z zarządu firmy budowlanej Modzelewski & Rodek, która jest jedną z podwykonawców inwestycji firmy Orco. Oficjalnego komunikatu o przerwie w inwestycji spodziewa się na początku przyszłego tygodnia.
Pracownicy Orco zapewniali "GW", że nie ma mowy, by wieżowiec stał się betonowym ogryzkiem szpecącym centrum miasta. Przyznali jednak, że wkrótce zostanie zdemontowany jeden z dźwigów. Stwierdzili, że wynika to wyłącznie ze względów technologicznych.
Bart Wuys, rzecznik Besiksu, nie odpowiedział dziennikowi, czy firma zleciła podwykonawcom wstrzymanie prac, bo nie mogła doczekać się zapłaty od Orco. Faktem jest, że kryzys na rynku nieruchomości i drakońskie zaostrzenie polityki kredytowej przez banki mocno uderzył w dewelopera.
Tymczasem bardzo drogie apartamenty w drapaczu chmur przy Złotej (ceny wahają się od 25 do ok. 40 tys. zł za m kw.) sprzedają się dużo wolniej, niż liczył inwestor, zaczynając budowę w czasie boomu mieszkaniowego. W kwietniu 2007 r. Jean-Claude Moustackis, ówczesny kierownik projektu Złota 44, twierdził, że sprzedano już 125 z 251 apartamentów. Dzisiaj, dwa lata po tamtych przechwałkach, Beata Łosiak z Orco mówi w "GW": - Licząc łącznie lokale sprzedane i te, na które podpisane są umowy rezerwacyjne, zbierze się prawie połowa apartamentów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Staje budowa luksusowego apartamentowca w Warszawie