Doświadczenie samorządów w PPP wciąż jest niewielkie. Mogłoby być większe, ale do tego potrzeba zmiany mentalności urzędników zarówno w urzędach miejskich, wojewódzkich, jak i w urzędach kontroli.
- Kończymy właśnie rokowania publiczne, czyli przygotowania do podpisania umowy z prywatnym partnerem na budowę 9 km drogi do terenów inwestycyjnych. Przygotowanie tej inwestycji, rokowania zajęły ponad 2,5 roku, sama specyfikacja ryzyk zajęła 16 stron. Udało nam się wynegocjować, że zarówno ryzyko budowlane, finansowe jak i ryzyko dostępności drogi weźmie na siebie strona prywatna – dzieli się doświadczeniami Henryk Zaguła, wiceprezydent Dąbrowy Górniczej. Przyznaje też, że kluczem do sukcesu jest zmiana mentalności urzędników.
– Musimy sobie zdać sprawę z tego, że szukamy partnera na wiele lat. Wciąż jednak panuje wielka nieufność - my jako administracja publiczna nie ufamy nikomu i nikt nam nie ufa. Urzędnicy przyzwyczajeni do zlecania zadań i narzucania wykonawcom woli samorządu, muszą przestawić się na sytuację, kiedy niewiele mają do powiedzenia, szczególnie na etapie realizacji projektu. Ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nikt nie zrobi danej inwestycji lepiej niż ten kto ją sam wybuduje, sfinansuje i chce na niej zarobić. To w jest w jego interesie – dodaje Zaguła.
Na równowagę sił w PPP zwracają uwagę doradcy finansowi.
- Owszem, jeśli to możliwe strona publiczna przerzuca ryzyko na barki partnera, ale nie za wszelką cenę. Nie chodzi o to, by jedna ze stron była wygrana, ale obie zyskały. Mówiąc kolokwialnie - by prywatna strona była zarobiona, a publiczna była pewna, że przez lata mieszkańcy będą mogli korzystać z dobrze zrealizowanej inwestycji – podkreśla Robert Mikulski z „Kancelarii Radców Prawnych Stopczyk&Mikulski”.
Wśród krytycznych momentów inwestycji realizowanych w administracji publicznej specjaliści z Centrum PPP wymieniają: powołanie odpowiedniego zespołu, który projektem będzie się zajmował, wybór odpowiedniego doradcy, przeprowadzenie analizy w celu wybrania formy realizacji projektu a także wybór partnera prywatnego. W zdecydowanej większości przypadków ten ostatni wybór dokonywany jest w drodze przetargu.
Choć niektórzy samorządowcy woleliby bardziej indywidualne formuły...
- Uważam, że przetarg wyklucza ideę partnerstwa – twierdzi Lidia Piestrzyńska, skarbnik gminy Lelów. - Prowadzimy wstępne rozeznanie rynku, rozmawiamy ze strona prywatną o tym co może zaproponować, rozmawiamy o kształcie projektu, a na sam koniec i tak trzeba ogłosić przetarg, w którym to gmina określa zasady - wyjaśnia.
Rozwiązaniem powinno być jednak takie sformułowanie opisu zamówienia, by otrzymać dobre oferty wpisujące się w oczekiwania stron.
W kilku internetowych bazach można znaleźć z kolei oferty gmin szukających potencjalnych inwestorów do swoich projektów, jakie mogłyby być realizowane w formule PPP.
- Z jednej strony gminy szukają podmiotu, który wybuduje coś lepiej i lepiej będzie zarządzał, ale z drugiej strony, i moim zdaniem ta motywacja jest dominująca - sektor publiczny szuka ucieczki przed zadłużaniem się - twierdzi Piotr Uszok, prezydent Katowic, ale przestrzega przed zbytnim optymizmem. - Grudniowe rozporządzenie ministra Rostowskiego krzyżuje samorządom szyki, bo formuła PPP jest tam niedookreślona. Trzeba pamiętać, że i tak samorządy są pod ciągłą presją kontroli z różnych stron, na stronę publiczną nałożonych jest wiele ograniczeń - kontynuuje.
Z tego powodu sektor publiczny skupiony jest na procedurach, kiedy to strona prywatna - na celu. Dlatego ważne jest przekonanie do formuły PPP także organów kontrolnych.
- Brakuje dobrych praktyk i doświadczenia, brakuje systemowego rozwiązywania problemów. Bywa, że każdy z urzędów kontroli ma inną interpretację tych samych przepisów. Trzeba wszystkie podmioty zatem „uzbroić” w wiedzę. Ale widać już dobre symptomy promowania PPP, chociażby poprzez szkolenia urzędników NIK czy RIO - reasumuje Przemysław Zaremba, dyrektor Centrum PPP.