Budownictwo infrastrukturalne sięgnęło właśnie szczytu koniunktury. Mimo tego, a może właśnie dlatego, w branży, pamiętającej jeszcze kryzys po pamiętnym okresie "Euro 2012", wyczuć można wyraźną nerwowość. Rok 2019 może bowiem w pełni ujawnić skalę problemów wielu firm z nierentownymi kontraktami.
- W roku 2017 branża urosła o ponad 12 proc. W 2018 r. wzrost produkcji budowlano-montażowej rozpędził się jeszcze bardziej: do prawie 18 proc.
- Co ważne, nastąpiło to po 14-procentowym dołku w 2016 r., w który budownictwo wpadło, gdy zaczęło wysychać źródło unijnych pieniędzy pochodzących z jej starego budżetu, a przetargi na inwestycje współfinansowane z nowego - zaczęto dopiero ogłaszać.
- Ten ubiegłoroczny wzrost jest pochodną dwóch głównych czynników.
Pierwszy czynnik to rekordowe wyniki w sektorze mieszkaniowym, biurowym i magazynowym. Drugi - realizowane przez rząd i warte dziesiątki miliardów złotych inwestycje kolejowe i drogowe, do których dorzuciły się także samorządy.
Drogi i tory
Statystyki, którymi chwalą się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz PKP Polskie Linie Kolejowe, wyglądają bardzo optymistycznie. Z owych suchych liczb rzeczywiście wynika, że realizacja programów inwestycyjnych przebiega sprawnie i nie widać problemów, które mogłyby zagrozić terminowemu wykorzystaniu unijnego wsparcia. Rzeczywistość nie jest jednak jednowymiarowa, o czym w dalszej części artykułu.Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023 (z perspektywą do roku 2025) zakłada wybudowanie 240 odcinków dróg o łącznej długości blisko 3,3 tys. km. Kierowcom udostępniono już ich ponad 700 km.
Buduje się dalszych około 1,4 tys. km. Projekty dotyczące kolejnych setek kilometrów są już na etapie przetargów lub w fazie przygotowania dokumentacji. Budżet programu, który w połowie 2017 r. zwiększono ze 107 do 135 mld zł, ma wystarczyć na pokrycie kosztów wszystkich zaplanowanych przedsięwzięć. Spółka PKP PLK bardziej natomiast chwali się samą kontraktacją niż efektami realizacji planów. A to dlatego, że kolejarze później niż drogowcy uruchomili machinę przetargową. Stało się tak z powodu opóźnienia w realizacji poprzedniego programu inwestycyjnego; walka o wykorzystanie jak największych środków z unijnych funduszy trwała niemal do ostatnich chwil.
Zabrakło zatem czasu, aby zawczasu przygotować dokumentację dla przedsięwzięć powiązanych z nową perspektywą budżetową Unii. W rezultacie PKP PLK można porównać do sprintera, którego wypuszczono z linii startu, gdy inni zawodnicy już dawno znajdowali się na trasie wyścigu.
Z samymi przetargami też nie jest najlepiej. Tu problemem są między innymi pieniądze. Konkretnie: wzrost kosztów na rynku budowlanym doprowadził do tego, że wyceny wykonawców zaczęły przebijać budżety o kilkadziesiąt procent. Wiele postępowań trzeba było więc unieważnić.
Koniec końców, przynajmniej jak na razie, okazało się, że wyceniony pierwotnie na ponad 66 mld zł Krajowy Program Kolejowy do 2023 r., będzie droższy o ponad 3 mld zł. Takie powiększenie jest konieczne między innymi także dlatego, że trzeba zapewnić wkład własny w kluczowych przedsięwzięciach związanych z infrastrukturą kolejową w portach morskich.
Władze PKP PLK podkreślają jednak, że realizują największy program w historii polskich kolei. Modernizacja obejmie 9 tys. km torów, na 8,5 tys. będzie można jeździć szybciej niż dotąd.
Według danych ze stycznia tego roku, zarządca kolejowej infrastruktury zakończył i rozliczył już w ramach KPK zadania o wartości około 10 mld zł. Realizowane są inwestycje warte około 32 mld zł. W przetargach i na etapie przygotowania dokumentacji projektowej pozostają prace sięgające około 20 mld zł.
Widmo upadłości
W całym 2018 roku, jak podaje ubezpieczająca należności firma Euler Hermes, niewypłacalnością zostały dotknięte 172 firmy budowlane. To o 14 proc. więcej niż rok wcześniej.Jednocześnie jej eksperci podkreślają, że choć te dane nie świadczą o powszechnym załamaniu, to jednak w sektorze infrastrukturalnym widać już spory problem. 70 proc. przypadków niewypłacalności występujących w całej branży stanowią właśnie firmy wyspecjalizowane w budowaniu infrastruktury. A one pociągają zwykle za sobą choćby dostawców materiałów. W rezultacie budowlanka odpowiada za co najmniej 40 proc. przypadków niewypłacalności polskich przedsiębiorstw.
* Więcej o sytuacji budownictwa infrastrukturalnego i jego perspektywach piszemy w Strefie Premium.
KOMENTARZE (5)
Do artykułu: Problemy budowlanki. Nierentowne kontrakty, upadłości. To będzie trudny rok