- W aglomeracji górnośląskiej oddaje się do użytku czterokrotnie mniej nowych mieszkań niż w innych polskich metropoliach - oceniają eksperci rynku nieruchomości.
Nowe nieruchomości to zaledwie dziesiąta część zabudowy mieszkaniowej w aglomeracji. W przeliczeniu na tysiąc mieszkańców w ostatnich latach oddano tu do użytku 4 nowe mieszkania wobec 16-23 na rynkach warszawskim, poznańskim, krakowskim, trójmiejskim i wrocławskim.
W tym samym czasie np. w metropolii warszawskiej wydano pozwolenia na budowę 70 tys. mieszkań, natomiast w górnośląskiej blisko dziesięciokrotnie mniej (ok. 8 tys.). Zestawienie podobnej liczby mieszkańców obu aglomeracji (ok. 3 mln) i zbliżonej średniej zarobków (ok. 3,5 tys. zł dla Katowic i Warszawy) pokazuje niewykorzystany jeszcze potencjał Śląska.
- Dotychczas na rynku mieszkaniowym w aglomeracji górnośląskiej obecni byli przede wszystkim regionalni deweloperzy. Teraz decyzję o inwestycjach podjęli najwięksi gracze na rynku, m.in. ING Real Estate Development i Globe Trade Centre. Stawia to region w pierwszej lidze zainteresowania inwestorów - ocenia wiceprezes Metropolis, Marek Wollnik.
Barierą w inwestycjach w niektórych miastach wciąż jest brak kompleksowych miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, które znacznie ułatwiają przygotowanie projektów i przyspieszają realizację inwestycji. Powoli jednak i to się zmienia - już w ośmiu miastach aglomeracji plany pokrywają 100 proc. powierzchni.
Eksperci wskazują, że coraz bardziej charakterystyczne dla Śląska stają się lofty, czyli apartamenty zlokalizowane w budowlach poprzemysłowych. Przykłady to m.in. stara łaźnia dawnej kopalni " Orzeł Biały" w Bytomiu oraz stary spichlerz, piekarnia i stajnia w Gliwicach.