Drogowa dyrekcja nie ma zaufania ani do wykonawców, ani własnej kadry. Chce więc powołać supernadzór. Absurd - mówią wykonawcy.
To absurd - twierdzą wykonawcy. Przecież drogowa dyrekcja przy każdym kontrakcie wybiera firmę odpowiedzialną za nadzór nad inwestycją. GDDKiA ma jednak wątpliwości, czy wykonawcy i kontrolujące ich pracę firmy nie oszukują na fakturach i rzeczywiście stosują się do zapisów kontraktów. Zamierza to sprawdzić - czytamy w "PB".
GDDKiA ogłosiła więc przetarg na supernadzór, czyli wybór firmy, która będzie kontrolować jakość realizacji kontraktów. Napisała, że szuka firmy, która pomoże jej zbadać, czy nadzór i kierownicy projektów realizują zadania zgodnie z umowami. Będzie ona weryfikowała zgodność robót z fakturami, stan ich zaawansowania w porównaniu z dokumentacją przetargową, a także poprawność dokonywanego przez nadzór kwalifikowania wydatków w kontraktach unijnych.
- Kontrole będą wyrywkowe - na miejscu, na budowie - jeśli rozliczenia czy faktury wzbudzą wątpliwości - informuje Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA. W ciągu dwóch lat ma się odbyć do 30 kontroli - napisał "PB".
- To absurd. Po co w takim razie mamy inżyniera kontraktu? - pyta Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
- Jeżeli zamawiający traci zaufanie do nadzoru, który sam wybrał w przetargu, to albo powinien go zmienić, albo lepiej kontrolować - twierdzi Krzy-sztof Kozioł, rzecznik Budimeksu Dromeksu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: GDDKiA powoła "supernadzór"