Mamy już pełną kontrolę nad kosztami na realizowanych kontraktach pod kątem cen materiałów i podwykonawców - zapewnił Dariusz Grzeszczak, prezes Erbudu, w rozmowie z portalem WNP.PL. Przyznał jednak, że powrót budowlanej grupy do pozytywnych wyników może nastąpić dopiero w 2019 roku.
- W kolejnych kwartałach Erbud nie widzi jakiegokolwiek zagrożenia słabszą rentownością niż w latach poprzednich.
- Erbud nie zakłada dalszego przyrostu zatrudnienia, gdyż przede wszystkim na rynku nie ma już dostępnych wykwalifikowanych pracowników.
- Obecny portfel zamówień w pełni pokrywa nasz potencjał wykonawczy, dlatego nie możemy go już istotnie zwiększać - wskazał prezes.
- Naszym celem była dywersyfikacja segmentowa i można powiedzieć, że ten cel został zrealizowany, gdyż uniezależniliśmy się od funduszy unijnych - zarówno w kraju, jak i zagranicą - stwierdził Grzeszczak.
Przypomnijmy, że po pierwszym półroczu 2018 r. Erbud miał na poziomie skonsolidowanym 959,7 mln zł przychodów wobec 776,3 mln zł rok wcześniej. Grupa odnotowała 29,9 mln zł straty netto wobec prawie 7 mln zł zysku netto przed rokiem.
Strata spowodowana była przeszacowaniem marż na sześciu kontraktach w Polsce i trzech za granicą. Krok ten uzasadniono wzrostem cen materiałów, usług podwykonawczych oraz niedoborem pracowników.
O decyzji w tej sprawie Erbud poinformował 22 sierpnia w komunikacie giełdowym, co spowodowało gwałtowną przecenę akcji. W ciągu jednego Erbud stracił na wartości blisko 30 proc. Od tamtego czasu kurs utrzymuje się na zbliżonym poziomie.
Inwestorów zszokowała skala problemów, którymi został dotknięty Erbud. Dotychczas był on postrzegany jako podmiot mniej narażony na kłopoty z rentownością, gdyż jego zaangażowanie w budownictwo infrastrukturalne i zamówienia publiczne jest stosunkowo niewielki. Grupa pracuje przede wszystkim dla klientów prywatnych w sektorze kubaturowym.
„Mamy już pełną kontrolę”
Prezes Grzeszczak, pytany o przecenę akcji, zaznaczył, że większość firm budowlanych na GPW została w tym roku mocno przeceniona. Ponadto podkreślił, że polska giełda znajduje się w specyficznej sytuacji.- W Niemczech, aby przeprowadzić IPO, trzeba się ustawić w długiej kolejce chętnych. W Polsce natomiast kierunek jest odwrotny. Do tego zmaga się ona z niską płynnością i odpływem kapitału - powiedział prezes.
- Polska giełda jest zatem znacznie mniej dojrzałym rynkiem od tych zachodnioeuropejskich. Absolutnie nie mamy jakichkolwiek planów związanych z jej opuszczaniem - dodał.
Obecny portfel zamówień grupy opiewa na blisko 2,6 mld zł. Grzeszczak wskazał, że w kolejnych kwartałach Erbud nie widzi jakiegokolwiek zagrożenia słabszą rentownością niż w latach poprzednich.
- Pokaże to zarówno trzeci, jak i czwarty kwartał tego roku. Podobnie będzie w przyszłym roku. Mamy już pełną kontrolę nad kosztami na realizowanych kontraktach pod kątem cen materiałów i podwykonawców - zapewnił prezes.
Dodał, że w sektorze prywatnym, w odróżnieniu od publicznego, istnieją realne możliwości rozmowy o waloryzacji cen kontraktowych w odniesieniu do dzisiejszych realiów rynkowych.
- Dotyczy to zwłaszcza klientów, z którymi pracujemy od wielu lat. Rozmowy o waloryzacji kontraktów będą wpływać na to, jak nasza współpraca będzie układać się w przyszłości. Ci klienci, którzy nam pomagają obecnie, z pewnością będą mogli liczyć na to, że i my odwdzięczymy się w przyszłości - stwierdził Grzeszczak.
Potencjał optymalny
W pierwszym półroczu 2018 r. zatrudnienie w grupie wzrosło o 307 pracowników (w tym 240 w przejętej spółce IVT w Niemczech) w stosunku do początku roku. (+13 proc.) i wynosiło 2643 osób.Grzeszczak wskazał, że Erbud nie zakłada dalszego przyrostu zatrudnienia, gdyż przede wszystkim na rynku nie ma już dostępnych wykwalifikowanych pracowników.
- Jesteśmy u szczytu boomu budowlanego w Polsce i Europie. Nie ma potencjału wykonawczego, żeby można było budować jeszcze więcej w tym samym czasie. Brakuje przede wszystkim robotników - powiedział prezes.
- Obecny portfel zamówień w pełni pokrywa nasz potencjał wykonawczy, dlatego nie możemy go już istotnie zwiększać. Spodziewam się, że nadchodzące półrocze będzie dla nas spokojne pod względem kontraktacji nowych zleceń - wyjaśnił.
Odnosząc się do perspektyw związanych z nowymi kontraktami zwrócił natomiast uwagę na pozyskane w sierpniu zlecenie na budowę farmy wiatrowej Potęgowo Wschód.
- Widzimy ożywienie w tym sektorze, co jest pochodną zmieniającego się podejścia rządu do OZE. Otrzymujemy kolejne zapytania ofertowe. Myślę, że to początek kolejnej fazy inwestycji w energetykę wiatrową, bo Polska musi inwestować w energię odnawialną - ocenił Grzeszczak.
Zyski od przyszłego roku
Prezes przyznał, że w 2018 r. trudno będzie grupie wyjść „nad kreskę”. Ma to nastąpić w przyszłym roku.- Patrząc na wyniki po pierwszym półroczu 2018 r., a także szukając analogii do naszych osiągnięć z lat minionych, trudno oczekiwać, abyśmy ten rok mogli zamknąć na plusie. Do dodatnich wyników będziemy mogli wrócić w 2019 r. - zaznaczył.
Przypomniał też, że polityka dywidendowa jasno wskazuje, że jeśli w danym roku nie ma zysku, to nie ma też dywidendy dla akcjonariuszy.
Jednocześnie jeszcze raz zapewnił o długoterminowej poprawie sytuacji.
- Naszym celem była dywersyfikacja segmentowa i można powiedzieć, że ten cel został zrealizowany, gdyż uniezależniliśmy się od funduszy unijnych - zarówno w kraju, jak i zagranicą - stwierdził.
- Doskonałym przykładem jest tu ostatni nabytek, czyli niemieckie IVT, które notuje rentowność sięgającą 10 proc. - podsumował.
Erbud
Spółkę założył w 1990 r. Dariusz Grzeszczak wraz z ojcem Erykiem Janem Grzeszczakiem. Przez pierwsze 10 lat istnienia firma działała na rynku niemieckim, a następnie zaczęła się dynamicznie rozwijać także w Polsce.W 2003 r. strategicznym inwestorem Erbudu została niemiecka spółka Wolff & Müller. Na GPW firma jest notowana od 2007 r.
Obecnie wśród znaczących akcjonariuszy Erbudu znajdują się: Wolff & Mueller (32,4 proc.), członkowie zarządu Dariusz Grzeszczak (22,7 proc.) oraz Józef Zubelewicz (5,2 proc.), a także NN OFE (9,3 proc.) oraz Aviva OFE Aviva BZ WBK (9,2 proc.).
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Erbud ma znowu zacząć zarabiać w 2019 roku