W Polsce buduje się niewiele domów z drewnianych prefabrykatów. Winowajcami są tradycje budowlane i przyzwyczajenie do pustaków oraz cegieł, brak informacji o zaletach budowania z drewna, zły PR tej technologii, a nawet przepisy.
- W Skandynawii zbudowaliśmy już 2200 domów w technologii drewnianej; niektóre pod kołem podbiegunowym – mówił Leszek Gołąbiecki, prezes spółki Unibep. – W Polsce nadal jesteśmy na etapie przekonywania do ich zalet oraz obalania stereotypów.
Polscy klienci pytają najczęściej, czy te domy są trwałe - tak, mogą być użytkowane ok. 100 lat, a także czy są łatwopalne - nie, mają wyższy wskaźnik odporności ogniowej (2 h) w porównaniu z domami z tradycyjnych materiałów (1 h).
Co równie istotne, wraz z drożejąca robocizną, krótki cykl montażu prefabrykatów (do 3 tygodni) sprawia, że już w tym roku cena metra kwadratowego domów z drewna (3000 zł netto) stała się konkurencyjna do budownictwa tradycyjnego.
Do zalet budowania z drewna zaliczyć można też niski współczynnik przenikalności, czyli oszczędność ubytku energii.
Zdaniem Antoniego Zina, dyrektora w Zakładzie Produkcji Domów Danwood, jedną z przeszkód w rozwoju budownictwa z prefabrykatów drewnianych są krajowe przepisy, np. przeciwpożarowe.
W krajach zachodnich w tej technologii wznoszone są powszechnie także wielomieszkaniowe domy, o kilkunastu kondygnacjach (w Norwegii zaprojektowano dom „drewniany“ o 30 piętrach), bowiem odpowiednio wcześniej skorygowano przepisy.
- Domy z drewna w Polsce mają też zły PR. Z jednej strony jest to efekt sprzeciwu wobec np. wycinki Puszczy Białostockiej, a z drugiej braku promocji przez celebrytów, co było i jest praktykowane na Zachodzie – powiedział Rafał Szefler, dyrektor marketingu w Polskiej Izbie Przemysłu Drzewnego.
KOMENTARZE (4)
Do artykułu: Domy z drewna - kiedy czas na Polskę?