Czy chińska konkurencja w polskim budownictwie to realny problem?

Czy chińska konkurencja w polskim budownictwie to realny problem?
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

- Wywołujemy pewnego demona mówiąc o Chińczykach - ocenił prezes Strabaga w Polsce, Paweł Antonik. - COVEC jest firmą państwową i chińskie władze, co nie jest tajemnicą, zapłacą za wejście na unijny rynek - podkreślił prezes Polimeksu-Mostostalu.

Problemy z podwykonawcami chińskiej firmy COVEC, która buduje dwa odcinki autostrady A2 między Strykowem a Warszawą, to jeden z wiodących tematów poruszanych w mediach w ostatnich dniach. Czytaj m.in.: A2: Chińczykom zabraknie pieniędzy na spłatę długów

O chińskiej konkurencji na polskim rynku budowlanym dyskutowano również podczas III Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

- Budujemy odcinek A2 sąsiadujący z fragmentem realizowanym przez COVEC. Ich cena na wynosi 26 mln zł za kilometr. Nie wiem na jakiej podstawie powstała taka kalkulacja. Na odcinku realizowanym przez Strabag jest to 33 mln zł za kilometr. Ta cena nie pokrywa nam kosztów, gdyż jest to kontrakt typu „projektuj i buduj”. Na każdym kilometrze dopłacamy do inwestycji ok. 3-4 mln zł - powiedział Paweł Antonik.

- Zakładam, że COVEC to normalna firma i nikt nie chce jej rujnować. Podejrzewam, że popełnili jakiś błąd przy składaniu oferty w przetargu; można łatwo pomylić się przy takim kontrakcie np. przy kalkulacji materiałów - dodał.

Antonik wskazał, że chińskie firmy budowlane nie mają zbyt wielu możliwości minimalizowania kosztów w Polsce.

- Trudno sprowadzać z Chin tańsze materiały i elementy, np. stal lub ekrany akustyczne, ponieważ musiałyby wcześniej spełnić unijne wymogi jakościowe. Z pewnością mają tańszy sprzęt, ale jego sprawność nie zawsze jest najlepsza. Prawdopodobnie mogą zaoszczędzić tylko na robociźnie. Jednak w budownictwie infrastrukturalnym odpowiada ona za ok. 10-12 proc. kosztów kontraktu. Nawet, gdyby Chińczycy pracowali za połowę ceny, to i tak w skali całego kontraktu nie daje im to znaczącej przewagi konkurencyjnej - ocenił Antonik.

- Wywołujemy pewnego demona mówiąc o Chińczykach. Jeśli spojrzymy na segment infrastruktury, to widzimy, że w ostatnich 3 latach przetargi wygrane przez firmy z Chin można policzyć na palcach jednej ręki. Chińczycy wchodząc na polski rynek 3 lata temu założyli, że chcą w Polsce zarobić. Podejrzewam, że do kontraktów na A2 dopłacają - dodał.

Antonik przyznał jednak, że działalność COVEC-u ma negatywne skutki dla Strabaga.

- Od kiedy w sąsiedztwie naszego odcinka na A2 zaczęły pracować chińskie firmy, koszty niektórych materiałów wzrosły o blisko 50 proc. w stosunku do skalkulowanych przez nas w ofercie. Do tego jeszcze musimy prosić dostawców, żeby nie podnosili już bardziej cen. Natomiast oni argumentują, że chińskie firmy są gotowe zapłacić jeszcze więcej. W ten sposób rynek materiałów został w pewien sposób zepsuty - wskazał Antonik.

- Czy należy się obawiać Chińczyków? Ja traktuję ich jak normalną konkurencję. Mam tylko nadzieję, że będą prowadzić swoją działalność na zdrowych zasadach rynkowych; że nikt nie będzie ich subwencjonował - podkreślił.

Prezes Polimeksu-Mostostalu, Konrad Jaskóła, zaznaczył, że nie jest możliwe zrealizowanie przez COVEC odcinków A2 w dobrej jakości za kwotę, na którą opiewają podpisane przez nich kontrakty.

- COVEC jest firmą państwową i chińskie władze, co nie jest tajemnicą, zapłacą za wejście na unijny rynek. Dla mnie projekty infrastrukturalne to w pewnym sensie roboty publiczne, finansowane ze środków budżetowych, zarówno krajowych, jak i unijnych. Dlatego powinny być wytworzone mechanizmy, które pracę przy ich realizacji dają polskiemu społeczeństwu. Zyski i przychody z tego tytułu powinny zostać w Polsce - powiedział Jaskóła.

- Polskie firmy w krajach Unii Europejskiej muszą pracować na takich samych warunkach jak tamtejsze. Taki układ pozwala na zdrową konkurencję. Jeśli nasze władze chcą się dobrze prezentować w Europie, to powinny kształtować rozwój polskiego rynku właśnie w takim duchu - wskazał.

Dodał, że problem nierównej konkurencji istnieje również w sektorze energetycznym, gdzie trwają przetargi na budowę nowych mocy wytwórczych.

- W energetyce przetargi także opierają się na zamówieniach publicznych, gdzie dominuje kryterium ceny. Dlatego zamawiający próbują rozbudować uwarunkowania przetargów, aby doprowadzić do bardziej ciasnej selekcji wykonawców z odpowiednimi referencjami. Budowy bloku energetycznego nie można spaprać, bo to za dużo kosztuje. Średni koszt bloku o mocy 1000 MW to ok. 1,5 mld euro - przypomniał Jaskóła.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

SPÓŁKI

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Czy chińska konkurencja w polskim budownictwie to realny problem?

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!