Niech rząd się martwi, kto wybuduje drogi i autostrady na Euro 2012, ale pogoni urzędników odpowiedzialnych za przygotowanie tych inwestycji. Jeszcze rok zwłoki, a nawet chińscy budowlańcy nie uchronią nas od totalnej klapy - twierdzą Polscy przedsiębiorcy budowlani.
Tymczasem Polski Związek Pracodawców Budownictwa skierował do premiera pismo protestacyjne.
- Stwierdzenie, że istnieje w Polsce "dyktat" i "zmowa cenowa", to poważny zarzut, który kwalifikuje się do dochodzenia przez prokuraturę - mówił w czasie piątkowej konferencji wiceprezes związku Janusz Zaleski. Przedsiębiorcy wyjaśniali też, dlaczego ich oferty często znacznie przewyższają kosztorysy publicznych inwestorów. To skutek ryzyka związanego z kontraktami. - Musimy je odpowiednio wycenić, aby uchronić firmy przez bankructwem - tłumaczył inny wiceprezes związku i równocześnie szef giełdowej spółki budowlanej Erbud Józef Zubelewicz. Twierdzi, że wiele kontraktów jest określanych w euro, a ubezpieczenie od ryzyka kursowego słono kosztuje. - W przypadku kontraktu o wartości 80 mln euro, trwającego rok takie ubezpieczenie może kosztować 4,8 mln euro. Tyle od nas zażądał jeden z banków - opowiada Zubelewicz.
Firma startująca do dużego przetargu musi uwzględnić poziom cen materiałów i robocizny za 1, 2, 3 lata i przyjąć odpowiedni narzut. - Dziś to wróżenie z fusów. Rozwiązaniem byłoby więc wprowadzenie obowiązku stosowania procedur FIDIC [organizacja pozarządowa uznawana przez ONZ, Bank Światowy i PHARE, która opracowała warunki kontraktowe dla robót budowlanych]. Przewidują one m.in. mechanizm waloryzacyjny - uważa Zaleski. - Na Zachodzie te procedury są powszechnie stosowane, a u nas nie możemy się ich doprosić.
Pracodawcy podkreślali, że firmy pracują na 2-3-proc. marżach, więc muszą być bardzo ostrożne. Wiele z nich wpadło w poważne tarapaty, kiedy podniesiono stawkę VAT z 7 do 22 proc. Powstał problem, kto ma zapłacić różnicę - inwestor publiczny czy wykonawca. - Sądy wydają wyroki, że obaj muszą się podzielić tymi kosztami. Czy to sprawiedliwe? - pyta Zubelewicz.
Zdaniem pracodawców w tej chwili problemem nie jest brak mocy wykonawczych, ale opóźnienia w przygotowaniu inwestycji - podaje "Gazeta Wyborcza".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budowlańcy krytykują ministra sportu