Budowa kolei dużych prędkości Tutyn - Lyon (TAV) staje pod znakiem zapytania. Luigi Di Maio, wicepremier Włoch, oświadczył 30 lipca, że rząd zdecydował, iż trzeba ponownie przedyskutować kwestię francusko-włoskiego projektu. Nie można kontynuować inwestycji przy sprzeciwie mieszkańców - dodał.
Wicepremier i przywódca Ruchu Pięciu Gwiazd, który wraz z Ligą tworzy we Włoszech rządzącą koalicję, zaznaczył, że jego ugrupowanie "nie jest ogólnie przeciwko" kolei dużych prędkości TAV, ale inwestycja ta - jego zdaniem - nie może być kontynuowana, jeśli nadal sprzeciwiać się jej będzie społeczność lokalna. "Nigdy nie pozwolę na budowę za drutami kolczastymi i przy udziale policjantów w pełnym rynsztunku" - mówił.
Konieczność przeglądu projektu 270-kilometrowego połączenia kolejowego Turyn-Lyon argumentował Di Maio również faktem, że przechodzący przez Alpy "tunel został zaprojektowany 30 lat temu" i jest przestarzały. "Dziś mamy nowe technologie" - podkreślił wicepremier.
Przeciwnicy kolei argumentują, że jej budowa w Alpach pochłania ogromne i przy tym zbędne koszty oraz przynosi nieodwracalne straty środowisku naturalnemu.
Jednak 30 lipca wicepremier i szef MSW Matteo Salvini podkreślił, że jego zdaniem budowa połączenia Turyn - Lyon nie powinna być przerywana. "W kwestii TAV konieczne jest pójście naprzód, a nie cofanie się" - powiedział Salvini, który jest jednocześnie przewodniczącym Ligi.
Również 30 lipca biuro premiera Giuseppe Contego poinformowało, że inwestycja budowy TAV jest w trakcie analizy dokonywanej przez ministra transportu Danilo Toninellego - prowadzona jest ocena kosztów i korzyści, a jej wynik ma być następnie przedstawiony premierowi i całemu rządowi.
Toninelli, polityk Ruchu Pięciu Gwiazd, nazwał w ubiegłym tygodniu budowany koło Turynu wśród ciągłych protestów TAV "ogromnym marnotrawstwem publicznych pieniędzy".
Według przybliżonych danych cytowanych przez agencję ANSA na budowę szybkiej kolei Turyn-Lyon już wydano 1,5 mld euro; koszt całego projektu szacowany był na około 10 mld euro. Z kolei wycofanie się strony włoskiej z inwestycji kosztowałoby kolejne 2 mld euro. Wstrzymanie projektu wymagałoby ponadto przeprowadzenia skomplikowanej procedury odstąpienia od umowy międzynarodowej.
Francuski komitet budowy TAV oświadczył, że "po stronie włoskiej panuje chaos", a jeśli inwestycja zostanie wstrzymana, "Włosi będą musieli zwrócić bardzo dużo pieniędzy".