Michał Borowski, architekt i były prezes Narodowego Centrum Sportu, przyznał, że już od dawna był "lekko zaniepokojony" budową stadionu we Wrocławiu na piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 roku. Jak podkreślił, to miasto wybrało inną drogę niż np. Warszawa.
"Wrocław wybrał drogę, którą nie poszło Narodowe Centrum Sportu (spółka odpowiadająca za budowę Stadionu Narodowego w Warszawie - PAP). Zamówiono projekt koncepcyjny stadionu, a reszta miała być realizowana w ramach wykonawstwa, czyli "pod klucz". To oznacza, że dokonano zakupu na podstawie ok. 20 procent dokumentacji. W Warszawie chcieliśmy tego uniknąć, ponieważ zamawiający nie wie do końca, co kupuje. My dokonaliśmy zakupu na podstawie kompletnej dokumentacji" - powiedział PAP Michał Borowski, pełniący funkcję prezesa NCS do sierpnia 2008 roku.
30 grudnia 2009 roku władze Wrocławia wypowiedziały podpisaną w kwietniu zeszłego roku umowę na budowę stadionu. Ich zdaniem wykonawca (konsorcjum pod przewodnictwem Mostostalu Warszawa SA) miał kilkumiesięczne opóźnienia i nie był w stanie zakończyć prac w terminie. W połowie stycznia podpisano kontrakt z nowym wykonawcą - firmą Max Boegl, która ma wybudować stadion do końca czerwca 2011 roku.
"Już jesienią 2008 roku byłem lekko zaniepokojony sytuacją we Wrocławiu i głośno o tym mówiłem. Łatwo być mądrym po szkodzie, ale w przypadku Wrocławia rzeczywiście istniało ryzyko. Sytuacja jest skomplikowana, to oczywiste. Teraz powstaje pytanie, na ile projekt był gotowy w momencie przejmowania terenu budowy przez nową firmą. Nie znam szczegółów, więc w tym przypadku nie mogę się wypowiadać" - podkreślił Borowski.
Z raportu UEFA wynika, że termin oddania obiektu do użytku w połowie przyszłego roku jest "wyjątkowo optymistyczny". Podobnego zdania jest Borowski:
"Zwłoka w budowie stadionu we Wrocławiu wynosi około pół roku. Pamiętajmy, że to nie jest kwestia samego obiektu, ale również terenu wokół niego, dróg dojazdowych, itd. Zapowiedzi ukończenia stadionu w czerwcu 2011 roku są niesłychanie, naprawdę niesłychanie, optymistyczne. Na teren budowy weszła doświadczona firma, ale teraz trzeba nadrabiać zaległości. Moim zdaniem, będzie dobrze, jeśli obiekt zostanie oddany do użytku pod koniec przyszłego roku. To wystarczy. Przecież UEFA celowo wyznaczyła miastom termin na czerwiec 2011, żeby zostawić im roczny margines".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: B. prezes NCS: już wcześniej miałem obawy o Wrocław