Nawet jeśli urzędnicy zdążą z formalnościami, roboty drogowe mogą się opóźnić z braku asfaltu. Choć wcale go nie brakuje.
- Realizacja kontraktów kumuluje się w miesiącach sierpień-listopad i obawiamy się paniki odbiorców. Mieliśmy przypadki, że firma potrzebowała 100 ton, ale zamawiała 200, z góry kalkulując redukcje dostaw, albo też przysyłała nam przedpłatę, żądając wydania towaru - opowiada w "PB" Waldemar Gańko z Lotosu Asfalt, firmy.
Podobne problemy ma Orlen Asfalt. - Warunki atmosferyczne pozwalają, aby sezon budowlany w Polsce trwał od kwietnia do końca października. Tymczasem roboty kumulują się we wrześniu i październiku. Do końca lipca mamy wolne moce, a przez następne dwa-trzy miesiące zapotrzebowanie gwałtownie rośnie co powoduje trudności z terminową realizacją dostaw - mówi w dzienniku Piotr Heinrich, prezes Orlenu Asfalt.
Problem wynika z tego, że budżet państwa jest przyjmowany w lutym lub marcu. - Do przyjęcia budżetu administracja drogowa nie może ogłosić przetargów. Procedury ruszają dopiero w marcu i kwietniu - dodaje w "Pulsie Biznesu" Piotr Heinrich.
I zgłasza rozwiązanie. - Zanim budżet zostanie zaaprobowany oficjalnie, można założyć, że w roku wykonane zostanie minimum 50 proc. inwestycji. To realna skala. Wówczas nie trzeba czekać na budżet i można ogłaszać przetargi także
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Asfalt pokrzyżuje plany budowy dróg?