Cenowy szał pozwolił dobrze zarobić. W tym roku będzie gorzej. Klienci nie walą już drzwiami i oknami. Aby podtrzymać popyt, spółki będą musiały zmniejszać marże.
Ale sytuacja branży nie jest aż tak wspaniała. Wyniki to pochodna mieszkaniowego boomu z 2006 i początku 2007 roku. Druga połowa ubiegłego roku to już załamanie popytu. Z rynku zniknęli inwestorzy kupujący w pakietach po kilkadziesiąt mieszkań. Z drugiej strony, lawinowo rosnące ceny wypchnęły z rynku sporą część pojedynczych klientów. Wielu rodzin nie stać już na wzięcie kredytu. Inni zaczęli odkładać decyzję o zakupie, licząc, że ceny zaczną spadać - napisała \"Rz\".
- Pierwsza połowa ubiegłego roku należała do bardzo udanych, choć już wtedy pojawiały się symptomy spowolnienia wzrostu cen - powiedział \"Rz\" Kacper Żak, analityk DI BRE Bank. - Druga połowa była już zdecydowanie inna. Dla wielu z nich zaskoczeniem było to, że dobra koniunktura skończyła się tak szybko. W wynikach finansowych za cały rok tego spowolnienia jeszcze nie było widać, bo odzwierciedlały wcześniejszą wysoką sprzedaż z 2006 i pierwszej połowy 2007 roku - dodał.
Potem sprzedaż wyraźnie wyhamowała. - Dopiero w drugiej połowie tego roku jest szansa na odczuwalny wzrost popytu - uważa Jerzy Zdrzałka, prezes J.W. Construction. Jego zdaniem nie wszystkie spółki z branży odrobią po wakacjach straty ponoszone w ostatnich miesiącach. A to, jak bardzo widoczne będą one w wynikach, zależeć będzie głównie od sposobu raportowania - napisała \"Rz\".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: 2007 - rok marzeń polskich deweloperów