Osoby, które chcą wystawiać certyfikaty energetyczne, będą musiały przejść przeszkolenie trwające co najmniej 50 godzin i zdać egzamin zawodowy.
- Spośród 108 tys. członków Izby Inżynierów Budownictwa jedynie ok. 20 tys. inżynierów będzie mogło wystawiać certyfikaty - mówi Andrzej Dobrucki, wiceprezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.
Tak mała liczba uprawnionych inżynierów wynika głównie z tego, że certyfikatów nie będą mogli sporządzać inżynierowie, którzy mają uprawnienia projektowe, ale nie mają tytułu magistra, a jedynie inżyniera, oraz inżynierowie, którzy mają tytuł magistra, ale nie mają uprawnień projektowych. Jest jednak szansa na to, że już od początku przyszłego roku grupa ta zostanie rozszerzona o inżynierów, którzy nie mają wykształcenia magisterskiego tylko inżynierskie. Odpowiedni projekt ustawy jest już przygotowywany w Ministerstwie Infrastruktury.
Jednak, jak pisze "Gazeta Prawna" poza inżynierami budownictwa certyfikaty będą mogły wydawać także osoby, które mają inne wykształcenie magisterskie, np. geograficzne, medyczne czy prawnicze, i odbyły odpowiednie szkolenia oraz zdały egzamin organizowany przez ministra infrastruktury. Szkolenie takie powinno składać się z części teoretycznej oraz praktycznej. Czas trwania szkolenia nie może być krótszy niż 50 godzin, przy czym część praktyczna nauki powinna trwać nie mniej niż osiem godzin. Szkolenie powinno kończyć się samodzielnym sporządzeniem świadectwa charakterystyki energetycznej i oceną poprawności jego wykonania. Każdy, kto przygotuje takie świadectwo i ukończy szkolenie, otrzyma odpowiednie zaświadczenie, na podstawie którego będzie mógł przystąpić do egzaminu zawodowego.
Wysokość opłaty za szkolenie nie będzie mogła przekroczyć 70 proc. kwoty przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w roku poprzedzającym przeprowadzenie szkolenia, ogłaszanego przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego na podstawie przepisów o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Obecnie kwota ta wynosi prawie 3 tys. zł. Opłata za egzamin nie będzie mogła z kolei przekroczyć 50 proc. tej kwoty.