Wiele odcinków autostrad może nie zostać oddanych w terminie. Firmy, które wygrały przetargi na budowę, przeszarżowały z ceną. Rząd nie zgadza się na renegocjowanie umów, woli je zerwać, niż dopłacać - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
Sprawa skończy się w sądzie, bo konsorcjum firm nie chce wziąć na siebie winy. Twierdzi, że realizację prac uniemożliwiała im rządowa agencja do budowy dróg, która nie regulowała w terminie rachunków, oraz powódź. Wykonawca chciał też wystawić o 10 proc. wyższy rachunek od ustalonej kwoty 620 mln zł.
W branży drogowej mówi się głośno, że zerwany kontrakt na budowę A4 to dopiero początek kłopotów z terminową realizacją drogowych inwestycji. Podobny scenariusz może zaistnieć na innych odcinkach.
Według informacji "DGP" poważnie zagrożone są również kontrakty na 94 km trasy A1 z Torunia do Łodzi. Źródła gazety twierdzą, że zaawansowanie prac na niektórych fragmentach nie przekracza nawet 5 proc. Zagrożone są też co najmniej dwa odcinki autostrady z Łodzi do Warszawy.
Problem niskich stawek dotyczy większości kontraktów rozstrzyganych w latach 2009 i 2010. Szalona konkurencja spowodowała, że wykonawcy godzili się na ceny nawet o połowę niższe od kosztorysów opracowanych przez GDDKiA. Podwyżki cen surowców, m.in. stali i betonu, sprawiają, że umowy przestają być opłacalne - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Znikające autostrady