Branża w kryzysie, transakcji brak. Tak w skrócie można określić nastroje deweloperów i finansistów na właśnie zakończonych Targach Nieruchomości w Cannes.
Marcin Steindel podkreśla, że są sprzeczne opinie co do tego, na jakim etapie kryzysu jesteśmy i jak długo on jeszcze potrwa. - Optymistyczna wersja mówi, że w połowie roku zacznie się poprawa, czyli transakcje, rozpoczynanie nowych projektów. Pesymiści twierdzą jednak, że zapaść może potrwać jeszcze przynajmniej do końca przyszłego roku.
Zdaniem Tomasza Trzósło, szefa działu inwestycji na Europę Środkowo-Wschodnią w Jones Lang LaSalle, raczej panuje opinia, że kryzys będziemy odczuwać przez co najmniej rok. - Ale inwestorzy mają już jakieś plany działalności - dodaje.
W Cannes pojawiło się wielu inwestorów spekulacyjnych, którzy chcieliby nabyć nieruchomości po bardzo atrakcyjnych cenach, ale nie po to, żeby inwestować dalej - co podkreśla mec. Nowakowska-Zimoch - tylko po to, żeby przetrzymać nieruchomość i sprzedać ją z zyskiem.
Skąd i gdzie popłynie kapitał? Czy światowi inwestorzy będą skłonni wydać pieniądze w Polsce czy raczej wybiorą sprawdzone rynki z dużymi rabatami? Do tej pory konkurowaliśmy bowiem głównie z państwami naszego regionu, teraz mamy dodatkowych rywali. - Ponieważ doszło do bardzo dużych przecen na rynku angielskim czy francuskim, większość funduszy koncentruje się właśnie tam. Ale oczekują, że ceny w Polsce też się zmienią - twierdzi w "Rzeczpospolitej" Tomasz Trzósło. - Wniosek z tego jest taki, że jeśli pojawi się w Polsce obiekt wyceniony w sposób konkurencyjny, to inwestorzy do nas powrócą.
Zdaniem mec. Nowakowskiej-Zimoch w tej chwili rynek londyński jest bardzo atrakcyjny dla inwestorów z krajów Bliskiego Wschodu. - Tam ceny nieruchomości spadły do poziomu z lat 70. Poza tym atrakcyjny jest kurs funta. Do tego rynek ten postrzegany jest jako bezpieczniejszy od naszego. Jeżeli zatem poziomy opłacalności stają się porównywalne, to przegrywamy w tej konkurencji.
Czy inwestorzy z krajów arabskich będą wykupywać hiszpańskie czy irlandzkie działki lub projekty w Polsce? Czy nasz kraj będą raczej traktować tak samo jak Węgry, gdzie sytuacja jest zdecydowanie gorsza?- Cała Europa Środkowa to w opinii inwestorów region podwyższonego ryzyka, choć nikt się nie obawia, że Polsce nagle zdarzy się coś złego. Jestem przekonany, że jesteśmy nadal atrakcyjnym miejscem dla inwestycji nieruchomościowych - twierdzi w "Rz" Andrzej Puncewicz.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zamiast Warszawy wybiorą Londyn