Od początku roku przy zakupie lub wynajmie mieszkania klient ma prawo zażądać świadectwa energetycznego. Określa ono charakterystykę budynku pod względem zużycia energii. Do wprowadzenia certyfikacji energetycznej budynków zobowiązuje nas dyrektywa Parlamentu Europejskiego, której celem jest promowanie efektywności energetycznej.
– Powinniśmy wprowadzać w Polsce efektywność energetyczną, a tworzymy fikcję prawną. To kompromitacja. Sądzę, że mogą nam grozić za to sankcje prawne ze strony Komisji Europejskiej – mówi prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej.
Jan Król, ekspert, który prowadzi szkolenia, uważa, że certyfikacja będzie działała. – Zgłaszają się już zarządcy budynków i osoby, które chcą zrobić świadectwo dla swojego domu. Z drugiej strony w umowach pojawiają się klauzule, że nie będzie roszczeń z tytułu braku świadectwa, a więc ludzie o tym myślą – mówi Jan Król.
Koszt certyfikatu zależy od wielkości budynku i tego, czy ma pełną dokumentację techniczną, co w starszym budownictwie nie jest normą. W bloku, gdzie jest kilkadziesiąt mieszkań, może to być koszt rzędu 100 zł, dla niedużego domu jednorodzinnego o skomplikowanej budowie i bez dokumentacji – nawet 8,5 tys. zł - czytamy w "Rzeczpospolitej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Za zły system certyfikatów energetycznych grożą sankcje UE