Samorządowcy Kadencji wybrani. Oto najlepsi z najlepszych

Prawo wodne. Mariusz Gajda: Gospodarka wodna wymaga współpracy, a tej u marszałków zabrakło

- Gospodarka wodna wymaga koordynacji. Tymczasem z rozmów z marszałkami i z tego, co zastaliśmy w zarządach melioracji wynika wprost, że każdy marszałek ma swoje ambicje, ma swoje metody działania i nie sposób ich skoordynować - mówi Mariusz Gajda, wiceminister środowiska.

• Mariusz Gajda tłumaczy dlaczego cześć dotychczasowych kompetencji marszałków województw w kwestii gospodarki wodnej zostanie przeniesionych do agend rządowych.

• Zarządzanie gospodarką wodną musi odbywać się w układzie naturalnym, a nie administracyjnym, jak to do tej pory prowadziły samorządy - mówi wiceminister środowiska.

• Tłumaczy z jakimi opłatami będziemy mięć do czynienia od wejścia w życie nowego Prawa wodnego, czyli po 1 stycznia 2018 r.

• Zapowiada też weryfikację taryf za wodę dla mieszkańców.

*******

Prawo wodne powstawało w atmosferze protestów różnych środowisk. Głośno protestowały m.in. samorządy, zarzucając ministerstwu, rządowi, że to kolejna ustawa odbierająca im część kompetencji. Trudno się z tym nie zgodzić, zważywszy że zarządy zlewni niejako zastąpią podlegające marszałkom zarządy melioracji i urządzeń wodnych.

- Protesty samorządów nie dziwią mnie w tym sensie, że oporu należy się zawsze spodziewać, jeśli się komuś coś odbiera. Natomiast z punktu widzenia gospodarki wodnej jest to rozwiązanie właściwe. Zarządzanie gospodarką wodną musi odbywać się w układzie naturalnym, a nie administracyjnym, jak to do tej pory prowadziły samorządy.

Może wystarczyło dać marszałkom dodatków narzędzia do współpracy?

- Powiem tak, jeśli do tej pory takiej współpracy nie było, trudno się spodziewać, żeby nagle się pojawiła. Nie można było np. zmusić jednego marszałka, by podwyższał brzeg rzeki wtedy gdy robi to inny marszałek. Efekt? Podczas powodzi w 2010 r. woj. świętokrzyskie zdążyło wybudować wał, a podkarpackie nie, w związku z tym Wisła tam wylała. Podam inny przykład niespójności w działaniu– jest „dziura” między opolskim wałem powodziowym, a śląskim wałem powodziowym, bo żaden z tamtejszych marszałków nie chce zająć się spornym odcinkiem i przerzucają się odpowiedzialnością.

Postawiliście krzyżyk na współpracy z samorządami?

- Wręcz odwrotnie. Prawo wodne wprowadza szereg rozwiązań dotyczących współpracy w nowym systemie, skonsultowanych m.in. na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. W ustawie jest zapisana możliwość podpisywania porozumień między Wodami Polskimi a samorządami wszystkich szczebli, czyli możemy prowadzić wspólne działania, wspólne inwestycje. Będą rady konsultacyjne przy regionalnych zarządach gospodarki wodnej, gdzie marszałkowie czy ich przedstawiciele mają zasiadać. Dalej, powoływanie np. kierownika nadzoru wodnego, czyli tej podstawowej jednostki, musi zostać zaopiniowane przez starostę.

Samorządom odejdzie szereg zadań, a jednocześnie będą mogły składać różne wnioski, postulaty w "Wodach Polskich". Teraz więc przede wszystkim apeluję do samorządów, by podjęły współpracę. Rozumiem, że jest pewien bunt z ich strony, ale ta współpraca musi być.

Marszałkowie województw oraz starostowie najpóźniej do dnia wejścia w życie ustawy mają opracować i przekazać ministrowi właściwemu do spraw gospodarki wodnej oraz właściwym wojewodom wykazy pracowników, którzy przejdą do Wód Polskich lub urzędów wojewódzkich.

Jak ten proces widzi ministerstwo?

- Trzeba się liczyć z tym, że to bardzo trudne przedsięwzięcie. Zagospodarowanie zasobów ludzkich w wyniku połączenia kilku instytucji to zawsze najtrudniejsza sprawa. W tym przypadku mowa o połączeniu załóg wszystkich dotychczasowych jednostek: o pracownikach regionalnych z zarządów gospodarki wodnej, pracownikach zarządów melioracji i urządzeń wodnych, pracownikach ze starostw, którzy wydawali pozwolenia wodno-prawne. Pierwszy rok, pierwsze dwa-trzy lata będą najtrudniejsze, aż nowy system zacznie w pełni funkcjonować.

Jednym z założeń wprowadzania nowego Prawa wodnego jest też to, że na zarządzanie gospodarką wodną wpływać będzie więcej środków niż obecnie. M.in. z opłat stałych, które wywołują najwięcej kontrowersji. Kto odczuje te opłaty?

W prawie wodnym przedstawione są maksymalne stawki, powtarzam maksymalne, wynikające z analiz ekonomicznych. Kiedyś trzeba będzie dojść do samofinansowania sytemu, by móc realizować różnego rodzaju inwestycje.

Co podkreślam, przez najbliższe dwa lata dla ludności nie będzie podwyżek opłat za wodę. Dla przemysłu będą mogły być zwiększone opłaty, ale na poziomie minimalnym w porównaniu z ich zyskami. Ceny te jednak będą musiały stopniowo rosnąć, szczególnie dla tych dużych przedsiębiorstw. Z drugiej strony poprawi się znacznie ściągalność tych opłat -.w tej chwili ściągalność opłat za wodę wynosi od kilkunastu do kilkudziesięciu proc.

Będą też opłaty za odprowadzanie wód deszczowych z dużych aglomeracji. Ale to jest cały system opłat. Opłaty będą tym mniejsze, im więcej wody będzie się zatrzymywało na terenie miasta, i to na różne sposoby – w zbiornikach retencyjnych, przez wykorzystane tych wód do nawadniania terenów zielonych czy poprzez tworzenie terenów zielonych. Chodzi o racjonalne gospodarowanie wodami odpadowymi.

Druga sprawa to duże powierzchnie utwardzone powyżej 0,25 ha, takie jak przy centrach handlowych, zakładach pracy czy centrach magazynowych. Chodzi o to, żeby niejako zmusić właścicieli tych terenów, by gospodarowali wodą deszczową w sposób odpowiedni. Te ceny za m2 będą ulegać zmniejszeniu wraz z retencjonowaniem wody. Natomiast zwykli mieszkańcy, którzy nie są podpięci do kanalizacji deszczowej, nie mają się czego obawiać.

Szeroko mówi się też o tzw. podatku dennym za użytkowanie gruntów pokrytych wodami.

- Podatek denny – funkcjonuje w tej chwili, to nic innego jak podatek gruntowy. Chodzi o podatek dla podmiotów komercyjnych. Samorządowe nie będą musiały płacić tego podatku pod warunkiem że udostępnią obiekt (typu pomost, marina - przy. red.) bezpłatnie i w sposób powszechny. Ale i tak opłaty nie będą wielkie, rocznie 89 gr za m2, czyli tyle, ile wynosi najniższa stawka podatku gruntowego.

Przedsiębiorstwa wodocięgowo-kanalizacyjne są na etapie opracowywania taryf na najbliższy rok. Czy przeciętny mieszkaniec ma się czego obawiać?

- Powtórzę, z tytułu opłat za wodę ceny dla mieszkańców nie powinny wzrosnąć. Przypomnę też, że w ramach przedsiębiorstwa „Wody Polskie” będzie funkcjonował regulator cen wody. Komórka ta będzie sprawdzać czy kalkulacje przedsiębiorstw wod-kan. zostały rzetelnie przygotowane, czy końcowa cena dla mieszkańca jest właściwie wyliczona, czy nie ma tam jakichś nieprawidłowości.

Przewidujemy, że mieszkańcy będą mogli zgłaszać skargi do regulatora na podobnych zasadach jak to funkcjonuje w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Powołanie regulatora cen wody wynika jednak z innej ustawy, o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Po jej nowelizacji taryfy będą na pewno podlegać weryfikacji.

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!