Wolą stawiać bloki, bo to się opłaca. Ratusz obiecuje ukrócenie patologii. Czy rzeczywiście? Nowe stołeczne osiedla bez dojazdu, pną się w górę - alarmuje "Życie Warszawy".
Warszawiacy dziwią się, czemu podległe wiceprezydentowi Jackowi Wojciechowiczowi miejskie Biuro Architektury zgadza się na osiedla molochy bez dojazdu? "Deweloper ubiegający się o pozwolenie na budowę osiedla musi przedstawić ocenę oddziaływania komunikacyjnego" - mówi dr Andrzej Brzeziński z Politechniki Warszawskiej. Do tego są potrzebne opinie miejskiego inżyniera ruchu i Zarządu Dróg Miejskich. "Miasto ma więc argument nacisku na dewelopera: groźbę odmowy pozwolenia" - podpowiada. To jednak tylko teoria. Jeśli nie ma miejscowego planu zagospodarowania, poprawność rozwiązań komunikacyjnych ocenia się na podstawie tzw. warunków zabudowy. Przebieg procedur zależy od "widzimisię" urzędnika - konstatuje "Życie Warszawy".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W Warszawie deweloperzy nie inwestują w komunikację