Resort budownictwa planuje nową ulgę mieszkaniową, w ramach której będzie można odliczyć 19 proc. wkładu na mieszkanie. Zyskają na niej tylko osoby młode i niezamożne. Dzięki temu rząd wyda znacznie mniej - stwierdza "Rzeczpospolita".
"Nowy program ma pomóc nie tylko indywidualnym osobom, chcącym kupić mieszkania, a nieposiadającym zdolności kredytowej, ale także firmom deweloperskim, spółdzielniom oraz towarzystwom budownictwa społecznego i bankom w rozruszaniu rynku mieszkaniowego" - mówi Piotr Styczeń, wiceminister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej.
Jak stwierdza "Rz", wydaje się, że nowa ulga będzie jeszcze mniej dostępna niż krytykowany za słabą dostępność z powodu limitów cen mieszkań program "Rodzina na swoim". Według założeń do projektu ustawy, osoba, która wpłaci pieniądze na wkład własny na lokal w ramach społecznych grup mieszkaniowych (SGM), odliczy 19 proc. tej kwoty od podatku dochodowego.
Dotyczy to jednak tylko tych, którzy nie ukończyli 35 lat i nie posiadają mieszkania, a nie mogą liczyć na kredyt hipoteczny. Resort przewiduje też ograniczenia co do powierzchni lokali objętych ulgą: dla samotnych - 50 mkw., a dla rodzin - 75 mkw. mieszkania lub 140 mkw. domu.
SGM byłyby tworzone przez deweloperów lub spółdzielnie. Przystępujące do nich osoby mają podpisywać umowy najmu, w których znajdzie się notarialna gwarancja prawa do własności. Mieszkanie stawałoby się własnością najemcy najwcześniej po 5 latach od zawarcia umowy, po spłaceniu kredytu zaciągniętego na budowę przez dewelopera czy spółdzielnię. Wkład początkowy, od którego ma być naliczana ulga, stanowiłby najwyżej 50 proc. wartości mieszkania.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ulga mieszkaniowa dla ludzi czy budżetu?