Gdyby rząd nie odebrał koncesji Gdańsk Transport Company, budowa odcinka autostrady A1 rozpoczęłaby się już trzy miesiące temu. I byłaby tańsza o co najmniej 373 mln zł.
Rząd Kazimierza Marcinkiewicza argumentował, że jest w stanie tę inwestycję zrealizować za ok. 5 - 6 mln euro. Wówczas, czyli na początku 2006 roku, było to możliwe. - Obecnie trzeba się liczyć z tym, że za 1 km drogi trzeba będzie zapłacić ok. 9 - 10 mln euro - mówi Adrian Furgalski, ekspert ds. transportu. To skutek gwałtownego wzrostu cen materiałów, robocizny, a także marż firm budowlanych.
Resort nie mógł jednak rozpocząć prac, bo nie był w stanie zebrać wszelkich dokumentów, zezwoleń, decyzji. Nie udało mu się to zresztą do dzisiaj. W dodatku pod koniec maja GTC odwołało się od decyzji ministra transportu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. - Termin rozprawy jeszcze nie został wyznaczony, spodziewamy się, że pierwsza odbędzie w październiku lub listopadzie - mówi "Rzeczpospolitej" Aleksander Kozłowski, członek zarządu GTC. Cała procedura potrwa nawet do 2009 roku.
Sąd może zdecydować wtedy, że sporna koncesja nie wygasła, i przywrócić firmę do budowy odcinka. Nie ma jednak szans na to, aby GTC podjęło się budowy za wcześniej ustaloną stawkę. - Umowa, która przewidywała realizację inwestycji za 7,4 mln euro, nie została podpisana. Nie wyobrażam sobie budowy za taką cenę w obecnych warunkach, wartość kontraktu musiałaby więc być od nowa negocjowana - twierdzi Aleksander Kozłowski.
Nawet jeśli sąd nie uzna racji GTC, budżet państwa i tak straci. Spółka będzie się mogła bowiem ubiegać o odszkodowanie, które przez ekspertów szacowane jest na kwotę od 30 do 300 mln euro - czytamy w "Rz".
Niezależnie od wyniku rozprawy budowa odcinka A1 będzie opóźniona. Tymczasem na ukończenie tej autostrady czekają nie tylko piłkarscy kibice, którzy mają ściągnąć nad Wisłę przy okazji Euro 2012, ale przede wszystkim biznes. A1 będzie jedną z najważniejszych arterii komunikacyjnych kraju.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Straty na drogowych oszczędnościach