Ułatwienia dla małych cegielni, usprawnienie przewlekłych procedur uruchamiania nowych kopalń kruszywa i korzystniejszy dla branży budowlanej podział limitów emisji CO2 - to pierwsze pomysły wicepremiera Gosiewskiego, które mają doprowadzić do obniżki cen materiałów budowlanych. Branża wątpi w ich skuteczność
Sposoby na realizację tego planu mają teraz przygotować przedstawiciele ministerstw: Budownictwa, Rozwoju Regionalnego, Finansów, Środowiska i Gospodarki, którzy weszli w skład specjalnego zespołu. Na razie nikt z nich nie chce mówić o pomysłach.
Jak ocenia Emil Szweda, analityk Open Finance, jedynym rozsądnym sposobem na obniżanie cen może być próba szukania karteli. Pewnie dlatego do udziału w pracach zespołu włączono również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Prezes UOKiK Marek Niechciał komentuje, że tropienie karteli jest zapisane w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów, więc nie jest to nic nowego. Ale można poświęcić więcej uwagi rynkowi materiałów budowlanych. Mogłoby się to przejawiać np. większą liczbą postępowań dotyczących tego rynku.
UOKIK prowadzi już co najmniej dwa takie postępowania i ostrzegł, że ich zakres może zostać znacznie rozszerzony, jeśli rynkowi gracze "nie zmitygują się".
W efekty prac zespołu powątpiewają przedstawiciele branży budowlanej.
Jak uważa Ryszard Kowalski, prezes Związku Pracodawców Producentów Materiałów dla Budownictwa, rząd co prawda może podjąć pewne działania, ale nie spowodują one rewolucji na rynku. Jego zdaniem władze mogą i powinny np. walczyć o zwiększenie przydzielonych Polsce limitów na emisję dwutlenku węgla, zadbać o rozsądny ich podział między branże. Tak, aby krajowe cementownie w Polsce, które są najnowocześniejsze w Europie i emitują stosunkowo niewielkie ilości CO2, nie musiały dodatkowo obniżać jego emisji.
Jak twierdzi Bogdan Panhirsz, dyrektor handlowy w Polskich Składach Budowlanych, gdyby państwo stworzyło odpowiednie warunki przedsiębiorcom, wówczas prawo popytu i podaży równoważyłoby się na rynku i firmy mogłyby odpowiednio wcześnie reagować na zwiększone zapotrzebowanie na materiały budowlane. To, co w tej chwili dzieje się na rynku, jest efektem bardzo dużego wzrostu kosztów produkcji, a także pewnej paniki.
Zdaniem Stanisława Dygudaja, szefa niewielkiej cegielni Cegiełka Faustianka z województwa opolskiego, rząd powinien przede wszystkim obniżyć podatki i spróbować rozwiązać problem z niedoborem pracowników . Jego firma sprzedaje dziś cegły średnio 100 proc. drożej niż w ubiegłym roku, a mimo to nie narzeka na brak zamówień.
Zdaniem analityków CEE Property Group polskie ceny cegły i stali osiągnęły już poziom pozostałych krajów UE. A to oznacza, że nie należy oczekiwać ich dynamicznego wzrostu. Prędzej można się spodziewać znacznego zwiększenia podaży tych produktów, również poprzez import. Ryszard Kowalski przewiduje, że proces wzrostu cen w budowlance powinien się zatrzymać, a do końca roku ceny powoli zaczną spadać. - Rynek sam dąży do wyrównania popytu z podażą i dlatego rośnie zarówno produkcja w kraju, jak i import tych materiałów - wyjaśnia Kowalski.