Nikt nie chce się przyznać do autorstwa kontrowersyjnego pomysłu budowy dróg ekspresowych zamiast koncesyjnych odcinków autostrad A1 i A2. Jednak jak dowiedział się "The Wall Street Journal Polska", decyzja w tej sprawie miała zapaść kilkanaście dni temu w kancelarii premiera.
Informatorzy "WSJ Polska" twierdzą, że pomysł powstał prawdopodobnie tylko na pokaz. Miał jedynie wzmocnić pozycję rządu w toczących się negocjacjach z koncesjonariuszami. W założeniach jest bowiem mało realny. Co więcej, jego realizacja groziłaby katastrofą.
Według Zbigniewa Kotlarka, prezesa Polskiego Kongresu Drogowego, wykonanie tego planu opóźniłoby budowę tras o 2 – 3 lata, bo tyle czasu zajęłaby procedury pozwalające na podjęcie realizacji inwestycji. Zdaniem byłego ministra transportu Jerzego Polaczka zostałyby również naruszone międzynarodowe ustalenia w sprawie korytarzy drogowych.
Przedstawiciele branży uważają, że koncepcja zamiany autostrad na ekspresówki powstała w najbliższym otoczeniu premiera. Nie ma wątpliwości, że zaskoczyła nawet najbliższych współpracowników ministra Grabarczyka oraz kierownictwo Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Z informacji, do których dotarł "WSJ Polska", wynika bowiem, że porozumienia z koncesjonariuszami są już prawie gotowe. Według spółki Gdańsk Transport Company mającej budować odcinek z Nowych Marz do Torunia, na uzgodnienie szczegółów i podpisanie umowy wystarczy tydzień. Możliwość sfinalizowania negocjacji potwierdzają także, choć nieoficjalnie, przedstawiciele GDDKiA. Koszt budowy kilometra autostrady na tym odcinku wyniesie 12-13 mln euro.
Blisko finału mają być także rozmowy z Autostradą Wielkopolską. Ale w tym przypadku zasadniczą barierą dla porozumienia jest wybór sposobu finansowania inwestycji. Strona rządowa chce przeforsować bardziej korzystny dla budżetu tzw. system mieszany, który uzależniałby dochody koncesjonariusza od natężenia ruchu na autostradzie. Państwo gwarantowałoby jedynie pewien minimalny poziom wpływów.
Problem w tym, że taki system do tej pory nigdzie nie funkcjonuje. Według koncesjonariusza, odrzucają go także banki, które mają kredytować przedsięwzięcie. Zdaniem osoby zbliżonej do Jana Kulczyka, udziałowca Autostrady Wielkopolskiej, nie daje on spółce szans na finansowe dopięcie. Spółka twierdzi jednak, że jest blisko porozumienia z Ministerstwem Infrastruktury. "Teraz najwięcej będzie zależeć od ministra finansów" – twierdzi informator "WSJ Polska".
Podpisanie umów z obydwoma koncesjonariuszami, co może nastąpić stosunkowo szybko, nie zlikwiduje jednak wszystkich kłopotów rządu z autostradami A1 i A2. Do rozstrzygnięcia bowiem wciąż pozostają przetargi na koncesyjne odcinki ze Strykowa do Konotopy (A2) oraz ze Strykowa do Pyrzowic (A1).
Do budowy pierwszego zgłosiły się dwa konsorcja Autostrada Południe i Autostrada Mazowsze, ale na drugi odcinek termin przyjmowania ofert przesunięto do końca maja. Możliwe, że GDDKiA jeszcze bardziej wydłuży procedurę, bo firmy zainteresowane przetargiem niechętnie patrzą na warunki: finansowanie w systemie mieszanym oraz projekt darmowego przejazdu obwodnicą Łodzi.
Zdaniem drogowców zwolnienie z opłat tego blisko 40-km fragmentu trasy od Strykowa pod Tuszyn znacznie zmniejszyłoby przychody na koncesjonowanym odcinku. Tymczasem opóźnienie przetargu miałoby fatalne skutki, bo wybudowanie trasy przed 2012 r. stałoby się z braku czasu mało realne. Zwłaszcza że procedury przewlekają się. Z informacji na stronach internetowych GDDKiA wynika bowiem, że od stycznia nie podpisano ani jednej umowy na budowę nowych dróg.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rezygnacja z autostrad to tylko straszak Tuska