Polski przemysł tartaczny jest nadal zacofany w porównaniu do bardziej rozwiniętych krajów europejskich, jednak następują w nim spore zmiany i być może kolejnym krokiem będzie inwestowanie w dalszy przerób drewna, nie tylko na potrzeby przemysłu meblarskiego, ale także budownictwa drewnianego.
Z kolei Andrzej Noskowiak, kierownik Zakładu Badania i Zastosowania Drewna w Instytucie Technologii Drewna z Poznania, podkreślił, że cena surowca determinuje funkcjonowanie przemysłu drzewnego, przy czym oprócz samego poziomu ceny niezwykle istotna jest jej stabilność. Dlatego mało prawdopodobne jest, jego zdaniem, aby obecna tendencja spadkowa mogła utrzymać się na dłużej. - Z tego co mi wiadomo import drewna do Polski nie jest duży, raczej nie na tyle, aby mógł być istotny dla funkcjonowania całej branży drzewnej, może za wyjątkiem przemysłu papierniczego. Tym bardziej, że kraje ościenne wolą przetwarzać ten surowiec na miejscu - powiedział.
Cezary Świstak przyznał, że import w skali kraju jest całkowicie niwelowany przez eksport, bilans handlu zagranicznego drewnem wypada na zero, ale akurat dla Polski Wschodniej import jest istotnym czynnikiem stabilizującym rynek, bo stanowi ok. 4 mln m sześc., czyli około 10 proc. całkowitej podaży w tym regionie, po atrakcyjnych dla odbiorców cenach.
Jarosław Jurak, prezes spółki Danwood, budującej domy drewniane, przyznał, że jego firma importuje praktycznie całość surowca, czyli około 20 tys. m sześc. drewna, z Niemiec i Austrii. - Tam też trafiają nasze gotowe produkty - dodał. Jak wyjaśnił, w Polsce drewna o takich wymaganiach jakościowych właściwie się nie produkuje. - Gdybyśmy chcieli znaleźć w Polsce drewno takiej klasy i o takich rozmiarach, jakiego potrzebujemy, byłoby ono dużo droższe i mniej dostępne niż zagranicą - powiedział.
Zdaniem Andrzeja Noskowiaka wynika to z faktu, że polski przemysł tartaczny jest ciągle zacofany w porównaniu do Skandynawii czy Niemiec. - Zachodzą jednak ogromne zmiany, uruchamiane są nowe linie tartaczne, kolejnym krokiem powinno być inwestowanie w dalszy przerób, na przykład w produkcję drewna KVH - ocenił.
- Brak podaży tego rodzaju drewna może wynikać także z rozdrobnienia polskiego przemysłu tartacznego. W Niemczech istnieją tartaki przerabiające nawet 1 mln m sześc. drewna rocznie - wyraził przypuszczenie szef firmy Danwood.
Andrzej Noskowiak argumentował natomiast, że tartaki nie produkują na potrzeby budownictwa, bo są nastawione przede wszystkim na przemysł meblarski, który rozwija się w Polsce znacznie bardziej dynamicznie niż budownictwo drewniane.
- To jest fakt, budownictwo drewniane na razie rozwijało się w Polsce słabo, ale startujemy z niskiego poziomu, więc perspektywy wzrostu są dobre - odpowiadał Jarosław Jurak
Według niego w Polsce powstaje około 70 tys. domów jednorodzinnych rocznie, z czego zaledwie około 2-3 tys. stanowią domy drewniane i drugie tyle domy z bali drewnianych.
Udział w rynku budownictwa drewnianego jest zatem niewielki, w porównaniu na przykład do Niemiec, gdzie sięga nawet 20 proc., nie mówiąc już o Skandynawii, gdzie tego typu domy stanowią większość. - Nawet w takich krajach jak Czechy udział domów z drewna jest dużo wyższy niż w Polsce - przekonywał prezes firmy Danwood.
Jego zdaniem oznacza to jednak, że jest na naszym rynku miejsce do rozwoju tej technologii. - Staramy się pozyskiwać coraz więcej klientów na polskim rynku. W tym roku spodziewamy się zakontraktować około 100 domów. To niewiele w porównaniu do 1000, które zakontraktujemy w Niemczech, ale dynamika na krajowym rynku będzie wyższa niż na Zachodzie - ocenił Jarosław Jurak.
Według niego w ciągu dwóch lat sprzedaż firmy w Polsce spokojnie może się podwoić.
- Perspektywy dla polskiego rynku są dobre. Nie dogonimy zapewne Niemiec pod względem udziału w rynku, ale poziom 5-8 proc. wydaje się zupełnie realny i w ciągu kilku lat będziemy zmierzać w tym kierunku - stwierdził szef firmy Danwood.
W jego opinii w rozwoju budownictwa drewnianego w Polsce paradoksalnie zaszkodziły optymistyczne początki, polegające na boomie na domy w technologii szkieletowej, tzw. kanadyjskiej, w pierwszych latach po transformacji ustrojowej. Nie zawsze spełniały one odpowiednie standardy jakościowe, co odbiło się potem na opinii całego budownictwa drewnianego. - Liczę jednak na to, że sytuacja będzie się zmieniać dzięki młodym ludziom, którzy wyjeżdżają za granicę i często mieszkają w domach drewnianych, nabierając zaufania do tej technologii. To będzie procentować po ich powrocie do kraju - mówił Jarosław Jurak.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Przemysł drzewny uzależniony od ceny surowca