Czy należy liczyć się z długofalowym kryzysem branży budowlanej i brakiem umiejętności zrealizowania w Polsce dobrych projektów? Wydaje się, że nie - o ile zaczniemy stosować w Polsce na szeroką skalę inne modele realizacji inwestycji niż model publiczny - pisze dla portalu wnp.pl Jan Styliński, nowy prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
W Polsce w ostatnich miesiącach coraz częściej zwraca się uwagę na problemy natury fundamentalnej, związane z przygotowaniem i realizacją projektów inwestycyjnych w ramach systemu zamówień publicznych, który okazuje się niewydajny, mało elastyczny i konfliktogenny. Jak dotąd, nie zdołaliśmy podjąć - wzorem chociażby Niemiec - wspólnych kroków, które miałyby zaradzić obecnym problemom i zapobiec wystąpieniu tych lub nowych w przyszłości. Pojawia się wiele sugestii zmian w prawie zamówień publicznych, to jednak trudno dostrzec spójną koncepcję oraz realną możliwość dokonania przełomu w praktyce przygotowania i realizacji zamówień publicznych.
Czy należy zatem liczyć się z długofalowym kryzysem branży budowlanej i brakiem umiejętności zrealizowania w Polsce dobrych projektów? Wydaje się, że nie - o ile zaczniemy stosować w Polsce na szeroką skalę inne modele realizacji inwestycji niż model publiczny.
W świetle obowiązującego w Polsce prawa wyróżnić można, nieco uogólniając, trzy główne modele realizacji inwestycji publicznych, to jest: model publiczny, w ramach którego jednostka publiczna jest inwestorem i operatorem; model prywatny, w ramach którego następuje wyprowadzenie funkcji inwestorskich i zarządczych na stałe poza sektor publiczny (do podmiotu prawa prywatnego, z reguły spółki); oraz model mieszany, publiczno-prywatny, w ramach którego funkcje inwestorskie i operatorskie powierzone są sektorowi prywatnemu na pewien czas oraz pod nadzorem jednostki publicznej. Model mieszany realizowany jest w szczególności poprzez umowy partnerstwa publiczno-prywatnego, umowy koncesji na roboty budowlane czy umowy budowy i eksploatacji autostrady płatnej.
W Polsce dotychczasowa praktyka pokazuje, że model mieszany jest zauważalnie mniej konfliktogenny od modelu publicznego oraz przynosi lepszą wartość za te same pieniądze (value for money). Projekty były realizowane z uwzględnieniem terminów określonych umową oraz w granicach pierwotnych budżetów inwestycyjnych. Co więcej, w procesie przygotowania projektów partnerstwa publiczno-prywatnego czy także koncesji na roboty budowlane, uwzględnia się nie tylko nakłady inwestycyjne, ale także - co jest bardzo istotne - całościowe koszty zarządzania i utrzymania inwestycji w długim horyzoncie czasowym, który z reguły wynosi około 25-35 lat. Warto odnotować, że postulat uwzględniania nie tylko nakładów inwestycyjnych, ale także późniejszych kosztów utrzymania i zarządzania dopiero od niedawna zaczyna znajdować uznanie także wśród twórców zmian w systemie zamówień publicznych, wyznaczając nowy, prawdopodobny kierunek rozwoju wspólnotowego prawa zamówień publicznych.
W tym świetle dobrze widać, iż standardy przygotowania projektów partnerstwa publiczno-prywatnego daleko wyprzedzają te stosowane w projektach tradycyjnych i umożliwiają skonstruowanie inwestycji w nowoczesny sposób. Warto również zwrócić uwagę, iż pod względem zapłaty wynagrodzenia, projekty publiczno-prywatne cechuje znaczne zróżnicowanie tak co do konstrukcji prawnej zapłaty jak i źródła pochodzenia wynagrodzenia. W przypadku niektórych projektów źródłem wynagrodzenia jest eksploatacja inwestycji (opłaty od użytkowników), zaś w innych częściowa lub nawet całościowa zapłata wynagrodzenia przez zamawiającego.
Zwłaszcza ten ostatni przypadek w istotny sposób zbliża się do zamówień tradycyjnych, ponieważ całość kosztów inwestycji, powiększonych o koszty zarządzania i utrzymania, ponosi jednostka publiczna. Różnica sprowadza się między innymi do okresu zapłaty - najczęściej wynagrodzenie płacone jest w ratach przez długi okres obowiązywania umowy, zaś pierwsze płatności pojawiają się dopiero po zakończeniu inwestycji i uzyskaniu możliwości jej użytkowania.
W pewnym uproszczeniu można zatem stwierdzić, iż model mieszany (publiczno-prywatny) uwzględnia zapłatę za roboty budowlane i usługę, dokonywaną w częściach i zależną od osiągnięcia celu w postaci wybudowania i utrzymywania inwestycji. Obejmuje zatem te same koszty, które są ponoszone przez zamawiającego w modelu tradycyjnym, przy czym jednak ciężar prowadzenia inwestycji oraz zapewnienia jej utrzymania spoczywa na podmiocie prywatnym, a nie na zamawiającym.
I to zdaje się przesądzać o istotnej przewadze projektów publiczno-prywatnych oraz ich większej efektywności, zwłaszcza w świetle skomplikowanej sytuacji, jaka wiąże się obecnie z powszechnie krytykowanymi zamówieniami publicznymi.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prezes PZPB: jeśli nie zamówienia publiczne, to co?