Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Kluczem do zmian w składzie rządu jest Elżbieta Bieńkowska. Jest ona stabilizatorem i ma atuty do wyzwolenia nowej energii dla gospodarki. Tak nową nominację skomentował dziennikarzom w Sejmie Grzegorz Schetyna.
- Pracowaliśmy nad tą decyzją od wielu miesięcy. Chcę w jednym ręku skupić szansę na wydatkowanie środków europejskich i realizacji inwestycji - stwierdził premier Donald Tusk, prezentując nowych ministrów w swoim rządzie.
- Chcemy, żeby w 2020 roku Polska była krajem konkurencyjnym na mapie Europy i świata, ale nie z powodu taniej siły roboczej, ale tego, co się rodzi w naszych głowach - powiedziała w środę Elżbieta Bieńkowska. - Żeby to osiągnąć, musimy zrobić jeszcze jeden, ogromny krok infrastrukturalny i modernizacyjny. Infrastruktura otrzyma największy pakiet środków z przyszłych programów polityki spójności, czyli z kwoty 80,5 mld euro (ponad 300 mld zł).
Według wstępnych opinii ekspertów politycznych i gospodarczych, kandydatura Bieńkowskiej nie budzi zastrzeżeń. Dobrze kieruje MRR i jego zadaniami, dzięki czemu Polska plasuje się w czołówce krajów unijnych, w pełni wykorzystujących przyznane środki. Rozszerzenie kompetencji o stanowisko wicepremiera, usprawni jej działalność decyzyjną w sprawach gospodarczych.
Należy też podkreślić, że to Elżbieta Bieńkowska zainicjowała uporządkowanie krajowej strategii rozwoju. To resort rozwoju regionalnego opracował, a rząd przyjął, „Krajową strategię rozwoju regionalnego 2010-2020”, wprowadził hierarchię podległych strategii i planów, przecinając praktykę tworzenia 300 resortowych planów, które były przeważnie martwe, bowiem nie miały pokrycia finansowego.
W warunkach braku centralnego urzędu planowania w Polsce ta hierarchia stwarza szansę zarówno na konsekwentną realizację wytyczonej strategii rozwoju społeczno-gospodarczego kraju, a także gwarantuje dalsze, dobre wykorzystanie środków unijnych.
- Pomysł połączenia wspomnianych resortów wydaje się ciekawy - stwierdził poseł Jan Bury. - Gros pieniędzy unijnych z nowej perspektywy finansowej ma przecież trafić na rozwój infrastruktury, w tym także społecznej, więc zarządzanie ich jedną ręką ułatwi ten proces.
Pozytywnie połączenie ministerstw komentuje też Krajowa Izba Gospodarcza.
- Naszym zdaniem powierzenie pani minister Elżbiecie Bieńkowskiej funkcji wicepremiera, jak również przyłączenie do jej kompetencji sfery transportu, wskazują na potrzebę silnego zintegrowania w jednym resorcie większości działań związanych z rozdysponowaniem środków unijnych w ramach kolejnej perspektywy budżetowej - czytamy w oświadczeniu.
- To, że szef resortu rozwoju regionalnego będzie także wicepremierem jest bardzo dobrym pomysłem, zresztą postulowanym od dawna - powiedział PAP były wiceminister rozwoju regionalnego, a obecnie ekspert Business Centre Club Jerzy Kwieciński. - To oznacza, że polityka rozwojowa kraju będzie dobrze koordynowana i silnie umocowana politycznie - wyjaśnił.
Ekspert wskazał, że około jednej trzeciej wydatków inwestycyjnych kraju to inwestycje w transport i infrastrukturę, a z samego unijnego programu Infrastruktura i Środowisko w latach 2007-13 jest to kwota około 20 mld euro. Podobnie ma być w latach 2014-2020, dlatego jego zdaniem to dobrze, że nadzór nad pozyskaniem, wydaniem i rozliczeniem tych pieniędzy będzie w jednym ręku. - To wzmocni kontrolę i koordynację wydawania pieniędzy. Poza tym, największym problemem z wykorzystaniem pieniędzy z obecnego budżetu UE ma kolej, więc tym lepiej jeśli będzie to podlegać bezpośrednio pani wicepremier - powiedział.
Kwieciński jest też dobrego zdania o kompetencjach Elżbiety Bieńkowskiej. "Moim zdaniem to jeden z filarów tego rządu i jej nominacja na wicepremiera jest jogo wzmocnieniem" - ocenił.
Według niego alternatywą dla połączenia ministerstwa rozwoju regionalnego z ministerstwem transportu byłoby jego połączenie z resortem gospodarki. - Gospodarka i sektor przedsiębiorstw jest w nowej perspektywie UE równie ważna jak infrastruktura, więc takie połączenie byłoby logiczne z punktu widzenia przedstawienia polskiej gospodarki na inwestowanie w innowacyjność. Ale w obecnej rzeczywistości politycznej taki scenariusz jest nierealny - powiedział Kwieciński.
Zdaniem eksperta rynku transportowego Adriana Furgalskiego, decyzja o utworzeniu z resortów rozwoju regionalnego i transportu takiego "superministerstwa" jest zaskakująca, biorąc pod uwagę szerokie kompetencje obu resortów i problemy, które nabrzmiały w części podlegającej ministerstwu transportu. Wśród najważniejszych wskazał wojnę między GDDKiA a firmami budującymi drogi i ryzyko, że kolej utraci część pieniędzy z funduszy europejskich. Zdaniem Furgalskiego, postawienie Bieńkowskiej na czele resortu transportu znacznie to ryzyko zmniejsza.
"Decyzja jest odważna, choć ryzykowna. Tu wszystko będzie zależało pani minister. Przez sześć lat rządów ekipy Donalda Tuska nie spotkałem się ze złą opinią na temat jej pracy, a tematyka jest jej dobrze znana. Jednak wiele będzie zależało od tego, jakich współpracowników sobie dobierze i jakie zadania im przydzieli" - wskazał Furgalski.
Jak ocenił, do tej pory wielkim plusem minister Bieńkowskiej było to, że trzyma się z dala od bieżącej polityki. "Jako wicepremierowi trudniej jej będzie zachować taki dystans, jednak liczę na to, że będzie umiała na wiele spraw spojrzeć świeżym i obiektywnym okiem" - podsumował.
Według niektórych obserwatorów, w przypadku dobrego wypełniania obowiązków, Elżbieta Bieńkowska ma szansę zostać w przyszłości premierem. Zwraca się jednak uwagę, że nie jest ona zaangażowana w sprawy polityczne w PO i nie ma własnego zaplecza w regionach, co postrzegane jest jako jej słabość.
