Polsko-niemiecka walka o drewno

Polsko-niemiecka walka o drewno
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

- Nie możemy się rozwijać, bo nasze drewno wykupują Niemcy - żalą się szefowie polskich tartaków, producenci mebli czy płyt. I proszą rząd o interwencję.

Polska jest potęgą w przetwórstwie drewna. Pracuje tu ponad 350 tys. osób. Jesteśmy czwartym w świecie eksporterem mebli. W Unii mamy pierwsze miejsce w produkcji płyt pilśniowych, drugie w produkcji płyt wiórowych. Roczna wartość eksportu naszego przemysłu drzewnego to 14 mld euro, w tym mebli - 6 mld euro. Każda choćby najmniejsza zmiana prawa, warunków zakupu surowca czy jego ceny ma ogromny wpływ nie tylko na rozwój bądź stagnację branży, ale na całą naszą gospodarkę. A ostatnio dużo się zmienia.

Ratunku, Niemcy drewno nam wykupują!

Zrzeszająca 113 firm Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego podnosi alarm, że zagrożone są miejsca pracy. Powód? Niemcy, którzy masowo wykupują nasze drewno. Właściciele lasów za naszą zachodnią granicą ograniczyli wyrąb swoich drzew. Niemieccy przetwórcy przerzucili się więc na Polskę.

Od 2007 do 2012 r. eksport naszego drewna do Niemiec wzrósł o 2100 proc.! Z 74 tys. do ok. 1,6 mln m sześć (dane Izby Przemysłu Drzewnego).

Lasy Państwowe sprzedają drewno w całej Polsce. Niemcy kupują je jednak głównie - ze względu na niewielką odległość - przy naszej zachodniej granicy. - I momentalnie wyśrubowali w tym rejonie Polski ceny w górę - alarmuje Bogdan Czemko, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego. Zapewnia, że ceny drewna w Zielonej Górze bywają wyższe nawet o 40 proc. niż w Lublinie.

- To niebezpieczne dla polskiej gospodarki. Powoduje, że przedsiębiorcy, których mnóstwo działa na zachodzie Polski, muszą dużo więcej zapłacić za drewno, a ich biznes jest mniej opłacalny - dodaje Czemko.

- Nie czerpiemy korzyści z naszego położenia blisko zachodniej granicy. Wręcz przeciwnie, tracimy na tym - potwierdza Jędrzej Kasprzak z żarskiego Kronopolu zatrudniającego tysiąc osób, jednego z największych na świecie zakładów produkujących płyty drewnopochodne. - Doszło do tego, że koszty surowca w zachodniej Polsce są dużo wyższe niż np. w Rosji, na Ukrainie, a nawet we Francji. To niepojęte. To jak my w takich warunkach mamy konkurować z innymi firmami? - pyta.

Firma Stelmet z siedzibą w Zielonej Górze jest największym w Polsce i jednym z największych w Europie producentów drewnianej architektury ogrodowej (płoty ekranowe, kratki, pergole i kwietniki podesty, altany).

Zatrudnia podobnie jak Kronopol około tysiąca ludzi. - Cała sytuacja powoduje znaczne utrudnienia w rozwoju naszej firmy, co przekłada się bezpośrednio na potencjalne dodatkowe miejsca pracy. A to ważne w naszym województwie lubuskim, gdzie bezrobocie jest jednym z największych w kraju. Tu każde miejsce pracy jest na wagę złota - ostrzega Zygmunt Stanula ze Stelmetu.

Przenieść się - jak? Sprowadzać drewno - drogo

Skoro jest tak drogo, dlaczego np. nie przeniosą produkcji? Stanula tłumaczy, że jego firma w ostatnich latach zainwestowała spore pieniądze w Zielonej Górze. Nie może więc z dnia na dzień przenieść wielkiego zakładu w inne miejsce tylko dlatego, że zmieniły się ceny i na wschodzie Polski jest taniej.

Wykup drewna przez Niemców powoduje, że nie dość, że na zachodzie Polski drewno jest drogie, to jeszcze zaczyna go tu brakować.

Krajowe firmy ulokowane na zachodzie jeżdżą więc na drugi koniec Polski. Kupują tam co prawda taniej, ale wliczając koszty transportu, na jedno wychodzi.

Izba wyliczyła że 1,8 mln m sześc. wyeksportowanego z kraju surowego drewna, które trafia głównie do Niemiec, oznacza ubytek 18 tys. miejsc pracy. Tyle osób ich zdaniem mogłoby znaleźć zatrudnienie, gdyby drewno zostało w Polsce. Traci też budżet.

Przerobione drewno szybko zwiększa swoją wartość. Wystarczy ze ściętego drewna zrobić zwykłą deskę podłogową i już wartość surowca wzrasta o 300 proc. Sam VAT od drewna eksportowanego do Niemiec mógłby wynieść - według wyliczeń Izby - rocznie 300 mln zł.

To sprawka agentów

Lasy Państwowe przekonują, że zagraniczne firmy kupują niewiele drewna. Od początku roku do 10 maja Lasy sprzedały prawie 16 mln m sześc. drewna, z czego zagraniczne firmy kupiły 805,8 tys. m sześc., tj. 5,1 proc. sprzedaży ogółem. Zakupów drewna dokonywało w tym czasie prawie 7,5 tys. podmiotów. Z tego tylko ok. 30 firm pochodziło z zagranicy. Podobnie było w latach ubiegłych.

Zdaniem PIGPD dane LP nie oddają jednak obrazu sytuacji. Czemko: - Wykupem drewna zajmują się głównie polscy handlarze. Wyczuli biznes i kupują drewno od Lasów, a potem sprzedają bezpośrednio Niemcom. Te firmy nie mają żadnych zakładów produkcyjnych, żadnego przemysłu. Tylko kupują i odsprzedają. Tacy agenci. Wszyscy im na to pozwalają.

Anna Malinowska, rzeczniczka Lasów Państwowych, odpowiada z kolei, że Lasy nie mają kompetencji, aby zabronić firmom, które są już właścicielami jakiegoś towaru, dalszej odsprzedaży. - Jeśli ktoś idzie do sklepu i kupuje np. buty, to może z nimi zrobić, co chce. Podobnie jest z drewnem. Nadmieniam, że Polska również importuje drewno. Nasi przedsiębiorcy kupili poza naszym krajem w ub. roku ok. 4 mln m sześc. drewna - argumentuje.

Na co Izba przyznaje, że polskie firmy, owszem, importują z zagranicy drzewo, ale głównie słabej jakości. Niemcy zaś wykupują z Polski najlepsze.

Pierwszeństwo dla swoich?

Izba domaga się, aby w trosce o nasz przemysł pierwszeństwo przy zakupie naszego drewna miały krajowe zakładu przetwórcze, te, które od wielu lat działają na naszym rynku i są stałym klientem Lasów Państwowych.

Dopiero w momencie, gdy na rynku byłyby nadwyżki, zakupy mogliby robić polscy handlarze czy obcokrajowcy, np. z Niemiec. Dzięki takiemu uprzywilejowaniu ceny drewna miałyby być porównywalne w całej Polsce.

Tyle że na takie preferencje nie pozwala prawo unijne.

Izba domaga się więc wsparcia od rządu. - Oczekujemy, że umożliwi LP wprowadzenie do zasad sprzedaży warunków ograniczających eksport - albo takich jak zaproponowaliśmy, albo niech szuka innych, bo zjawisko jest zdecydowanie szkodliwe gospodarczo i trzeba je zwalczyć, zwłaszcza w sytuacji obecnej recesji - przekonuje Czemko.

Polskie firmy z branży spotkały się z wicepremierem i ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim. Nie udało się jednak ustalić wspólnych postulatów (na spotkaniu były też firmy z branży drzewnej nienależące do Izby).

Dziś ma być kolejne spotkanie członków Izby z Lasami Państwowymi.

- Czekam na wypracowanie wspólnego stanowiska całej branży. Bo z różnych firm pojawiały się różne pomysły. Wtedy możemy rozmawiać o rozwiązaniach. Trzeba jednak wiedzieć, że jesteśmy w UE. I wszystkie rozwiązania muszą być zgodne z unijnym prawem. To jasno powiedziałem uczestnikom spotkania - mówi nam wicepremier Janusz Piechociński

I dodaje: - Tam, gdzie będę mógł pomóc, na pewno to zrobię.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Polsko-niemiecka walka o drewno

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!