Piłkarskie mistrzostwa Europy miały być dla polskich miast szansą na cywilizacyjny skok. Jednak, jak ostrzegają samorządowcy, bez pomocy rządu Euro 2012 może oznaczać dla nich skok w inwestycyjną przepaść
- To nieporozumienie - mówi obecnie w "Gazecie" Rafał Grupiński, sekretarz stanu w kancelarii premiera, jeden z najbliższych współpracowników Tuska. - Dofinansowanie na pewno będzie, ale musimy uzgodnić, jakiej wysokości.
Premier Tusk w oświadczeniu dla PAP obiecał, że wysokość rządowych dopłat do budowy stadionów poda w środę. I znów rozdźwięk - minister Drzewiecki zamierza czekać do marca, gdy UEFA zdecyduje, czy do listy głównej organizatorów (Warszawa, Poznań, Gdańsk, Wrocław) włączyć także miasta rezerwowe (Chorzów, Kraków) - wyjaśnia "GW".
- Nie można już dłużej czekać! - mówią samorządowcy, którzy domagają się dofinansowania na poziomie 50 proc. - To absolutne minimum - mówi w dzienniku prezydent Poznania Ryszard Grobelny.
Wszystkie sześć wytypowanych miast zawarło w styczniu tzw. porozumienie poznańskie; utworzyło "grupę G-6". Chcą nie tylko bronić owych 50 proc., ale domagają się też dofinansowania przebudowy komunikacji i innych projektów związanych z Euro 2012, np. turystycznych czy dotyczących bezpieczeństwa, i zmian w prawie.
Rafał Grupiński: - Żądania miast rosną, więc będziemy musieli się zastanowić, co jest naprawdę potrzebne. Nie będziemy finansować wielkich stadionów z wodotryskami na dachach. Ale on także nie jest w stanie powiedzieć, w jakim stopniu rząd dofinansuje budowę stadionów. - Jeszcze tego nie ustaliliśmy. Też słyszałem o tych 30 proc. - mówi w "GW".
Miasta żądają wsparcia rządowego, choć zobowiązały się, że same zadbają, by powstał stadion i baza treningowa: "W przypadku niewyłonienia partnera prywatnego oraz nieuzyskania dotacji ze środków publicznych [miasto] powoła spółkę celową, która wyemituje obligacje".
- Zgoda, ale od początku była mowa o tym, że bez dofinansowania rządowego się nie obędzie - mówi wiceprezydent Poznania Maciej Frankiewicz. - Mało tego, rząd na piśmie obiecał nam dofinansowanie, choć bez podania wysokości.
Zdaniem samorządów, ograniczając wsparcie, rząd wpędza je w kłopoty. Dzięki Euro 2012 z pomocą rządu miasta miały uporać się z problemami, z którymi same nie dadzą sobie rady - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polskie miasta słono zapłacą za Euro 2012