Polskie firmy budowlane wypierane są z Ukrainy. Bez wsparcia ze strony polityków podobny los czeka i inne branże.
Tymczasem firmy z tych państw dostają zwrot do 80% kosztów udziału w targach, dzięki którym mogą zdobywać kontrakty. - Niemieckie Ministerstwo Budownictwa oferuje swoim odpowiednikom z Ukrainy czy Białorusi stały system bezpłatnych seminariów i stypendia dla pracowników administracji. Pomagając zdobyć wiedzę i doświadczenie, coraz skuteczniej promują własne firmy na wschodzie - tłumaczy Bachman.
W tym czasie w Polsce wciąż nierozstrzygnięty jest spór kompetencyjny, czy za eksport i import usług budowlano- montażowych odpowiada resort gospodarki czy infrastruktury. Efekty zaniechań widoczne są na każdym kroku. Ukraińskie Ministerstwo Budownictwa i Rozwoju Regionalnego nie wydało w tym roku ani jednej licencji dla polskich firm wykonawczych. Przedsiębiorcy tracą okazje do zdobywania niezwykle atrakcyjnego i szybko rozwijającego się rynku.
Niestety, choć polskie inwestycje na Ukrainie rosną, w porównaniu z innymi państwami Unii jesteśmy na końcu listy największych inwestorów. Nasz kapitał nie stanowi nawet jednej trzydziestej wszystkich inwestycji zagranicznych!
Rzeczpospolita pisze, że Ukraińcy więcej zainwestowali u nas niż my u nich. Z nieoficjalnych danych wynika, że inwestycje naszych wschodnich sąsiadów w Polsce sięgnęły na koniec ub.roku ok. 800 mln USD (Polskie na Ukrainie – ok. 670 mln USD). Jednym z największych graczy w Polsce jest Związek Przemysłowy Donbasu, który przejął Hutę Częstochowa czy Stocznię Gdańsk.
Polscy przedsiębiorcy czekają na przełom, a pierwsza okazja nadarzy się już w czwartek (20.03) – wicepremierzy Waldemar Pawlak i Grygoria Nemyryi podpiszą protokół po posiedzeniu polsko-ukraińskiej międzyrządowej Komisji ds. Współpracy Gospodarczej. A w przyszłym tygodniu w Kijowie rozpoczynają się jedne z najważniejszych ukraińskich targów budowlanych.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polskie firmy na Ukrainie: potrzebne wsparcie