W ciągu najbliższych 2-3 lat z rynku mogą zniknąć niektóre podmioty, które podejmowały się zadań po zbyt optymistycznych cenach, czy w nierealistycznych terminach - podkreślił w rozmowie z portalem wnp.pl Paweł Smoleń, członek zarządu Erbudu odpowiedzialny za energetykę i przemysł.
Od 2012 do 2013 r. pracował na stanowisku wiceprezesa zarządu ds. operacyjnych w PGE. Wcześniej w latach 2001-2012 był związany z grupą Vattenfall. Do 2010 r. zarządzał Vattenfall Heat Poland (dawniej Elektrociepłownie Warszawskie, dziś PGNiG Termika) m.in. jako prezes.
Przez kolejne dwa lata był dyrektorem strategii, rozwoju i energy business grupy Vattenfall Europe w Niemczech, a także dyrektorem centralnego zarządzania aktywami produkcyjnymi całej grupy Vattenfall.
W latach 1992-2001 pracował w firmie doradczej Arthur Andersen jako partner odpowiedzialny za energetykę. W latach 2014-2015, Smoleń był partnerem w Deloitte Consulting odpowiedzialnym za energetykę i zasoby naturalne w Polsce. Do 2015 r. pełnił też funkcję prezydenta Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Eurocoal.
Smoleń w rozmowie wnp.pl wskazał, że polska energetyka musi zmierzyć się z dwoma głównymi problemami. Pierwszy to podaż mocy oraz jej elastyczność w perspektywie wyłączania z eksploatacji zużytych bloków.
Natomiast drugi problem jest związany z wypełnieniem dotychczasowych norm emisyjnych w terminach, do których zobligowała się Polska, a które to wynikają z regulacji UE.
- Te terminy zapadają teraz, a nowe, ostrzejsze regulacje już są przygotowywane na przyszłą dekadę. W sytuacji sztywnych terminów kluczowe staje się sprawne prowadzenie procesów inwestycyjnych, co nie zawsze bywa łatwe w reżimie zamówień publicznych - podkreśla Smoleń.
Jak zaznaczył, w przypadku typowej umowy w budownictwie kubaturowym lub infrastrukturalnym termin realizacji wyznacza uzgodniony czas budowy liczony od rozpoczęcia budowy.
Tymczasem w przypadku inwestycji związanych z dostosowaniem instalacji energetycznych do wymogów emisyjnych końcowy termin jest zwykle wyznaczony wejściem w życie nowych norm emisyjnych
Jednak termin rozpoczęcia opóźnia się w miarę przedłużania procesów przetargowych. W efekcie wykonawcy zostaje coraz mniej czasu na realizację robót.
- Większość inwestycji energetycznych w Polsce ma opóźnienia właściwie dlatego, że ich terminy realizacji są bardzo napięte. Z drugiej strony spowolnienie inwestycyjne w 2016 r. sprawiło, że na rynku jest bardzo duży głód nowych kontraktów - powiedział Smoleń.
Dołek w przetargach sprawia, że niektóre podmioty składają bardzo ryzykownie niskie lub nierealistyczne oferty, aby tylko w firmie pojawiły się przepływy finansowe.
- Walcząc „do ostatniego tchu” o zlecenia firmy spierają się w KIO nie tylko o kwestie merytoryczne, ale też o „źle postawione przecinki” w ofertach. Praktycznie każdy przetarg musi przejść przez KIO - wskazał Smoleń.
W dalszej części artykułu m.in.:
• Plany Erbudu w budownictwie energetycznym.
• Budowa nowoczesnych elektrociepłowni i ciepłowni miejskich jako sposób walki ze smogiem.
• Modernizacja bloków klasy 200 MW.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ostra walka i napięte terminy. Paweł Smoleń o rzeczywistości w budownictwie energetycznym