Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Od stycznia nie podpisano w Polsce żadnego dużego kontraktu na budowę dróg. A rząd chce zmieniać przyjęty zaledwie pół roku temu program inwestycji drogowych.
W rządowym programie rozpisano szczegółowy harmonogram inwestycji Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad: kiedy się zacznie i zakończy budowa poszczególnych autostrad i dróg ekspresowych oraz ile trzeba będzie wydać na budowę każdej z tych dróg w poszczególnych latach.
W tym roku miały zostać sfinalizowane umowy na zbudowanie do 2011 r. 625 km autostrad. Na przyszły rok zaplanowano zaś przyspieszenie w drogach ekspresowych - miały się zacząć projekty budowy blisko 1 tys. km takich dróg szykowanych na mistrzostwa Euro 2012. Wydawało się, że inwestycje drogowe zaczną się wreszcie rozkręcać. W zeszłym roku zaczęła się budowa dwóch fragmentów autostrady A4 z Krzyżowej do Zgorzelca na granicy z Niemcami oraz z Krakowa w kierunku Tarnowa, ruszyły budowy dwóch fragmentów autostrady A1 między Śląskiem a Czechami, podpisano kontrakty na budowę drogi ekspresowej S3 ze Szczecina do Gorzowa.
Drogowy program PiS przejął w pełni nowy rząd PO-PSL. W lutym Ministerstwo Infrastruktury przedstawiało podstawowe założenia programu jako własne. Jednak jak nas poinformowało biuro prasowe resortu, na trzeci kwartał zaplanowano "aktualizację" programu.
Co się zmieni? - Chodzi wyłącznie o weryfikację finansowej strony programu, urealnienie kosztów. Nie planujemy żadnych zmian rzeczowych, rezygnacji z budowy dróg - twierdzi rzecznik GDDKiA Andrzej Maciejewski.
Jednak drogowcy nie kryją obaw, że formalnie obowiązujący jeszcze rządowy program w rzeczywistości stał się już fikcją. - Wiadomo było, że to bardzo ambitny plan. W ostatnich miesiącach nie zrobiono nic, by go zrealizować, i widać już, że jest nie do wykonania - uważa Tomasz Orłowski z Polskiego Kongresu Drogowego, z którym współpracuje większość menedżerów i firm z różnych działów drogownictwa.
W styczniu GDDKiA podpisała wielkie kontrakty na budowę części drogi ekspresowej S-3 ze Szczecina do Gorzowa Wielkopolskiego oraz na budowę fragmentu drogi ekspresowej S-8, która w przyszłości połączy płatną autostradę A2 z Warszawą. Od tego czasu nie podpisała żadnej umowy w sprawie dużej inwestycji drogowej.
- Tracimy czas na mówienie o Chińczykach, którzy zbudują nam drogi, a to tylko obietnice, które mają uspokoić ludzi - powiedział nam Dariusz Słotwiński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Wykonawców Nawierzchni Asfaltowych. - Tymczasem już teraz, aby zrealizować rządowy program, należałoby budować 1 km dróg dziennie, czyli około 400 km na rok. Jeśli inwestycje będą się nadal opóźniać, to za kilka miesięcy trzeba będzie budować już 1,5 km. To nie udało się nikomu na świecie. Nawet w Hiszpanii w czasie wielkich inwestycji przed olimpiadą budowano 200 km dróg rocznie.
Zdaniem Słotwińskiego w tym momencie nie byłoby żadnych problemów z budową dróg. - Potencjał wykonawców jest wykorzystany w 40 proc., nie ma problemów z dostawą asfaltu, a producenci kruszywa nawet wstrzymują wydobycie - opowiada Słotwiński.
Co przeszkadza? Są problemy są projektowaniem dróg, wykupem gruntów, zezwoleniami na budowę. Poślizgi widać też w rozmowach GDDKiA z firmami, które miały zbudować połowę planowanych autostrad w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego za własne pieniądze w zamian za prawo do pobierania opłat za przejazdy.
- Ciągle nie jest rozstrzygnięty z GDDKiA model finansowania naszej inwestycji, a bez tego nie możemy zakończyć rozmów z bankami o kredytach - przyznaje Zofia Kwiatkowska, rzecznik firmy Autostrada Wielkopolska, która od kilku lat negocjuje w sprawie doprowadzenia do granicy z Niemcami płatnej autostrady A2.
Budowa tej drogi będzie kosztować prawie 10 mln euro za kilometr. Według Kwiatkowskiej tak wysokie koszty wynikają m.in. z budowy różnych systemów ochrony przyrody, np. rozbudowanych przejść dla zwierząt pod autostradami.
- Jesteśmy poligonem doświadczalnym dla rozwiązań ekologicznych. Jeżdżę dużo po autostradach w Niemczech i we Włoszech i nie widziałam tam tak rozbudowanych systemów ochrony przyrody, jak powstają w Polsce - ocenia Kwiatkowska.
Ochrona środowiska to teraz największe wyzwanie dla drogowców, bo Komisja Europejska zarzuca nam, że nasze przepisy są niezgodne z prawem UE. - Polska musi pilnie dostosować swoje prawo w zakresie ochrony środowiska do standardów Unii Europejskiej, w przeciwnym razie grozi jej utrata miliardów euro unijnej pomocy - powiedziała wczoraj agencji Reuters Danuta Hübner, unijna komisarz ds. polityki regionalnej. - Czas ucieka. To nie są zmiany, których można dokonać z dnia na dzień.
Reuters dodaje, że z powodu polskich niedostosowań, Bruksela musiała zablokować już blisko 800 mln euro.
