Ważą się losy ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Jak ustalił "WSJ Polska", do jego dymisji może dojść nawet w przypadku zaniechania przez Donalda Tuska zapowiadanej na wrzesień szerszej rekonstrukcji rządu. Z informacji dziennika wynika, że premier obawia się, iż negocjacje z firmami, które mają budować autostrady, opóźnią i tak już napięty plan ich realizacji.
Podpisanie umowy z AWSA nic nie zmieni w sprawie samego Grabarczyka, gdyż decyzja o jego odwołaniu już zapadła. "Jedyną niewiadomą jest to, kiedy zostanie wykonana" - uważa Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Za taką wersją wydarzeń przemawia według niego to, że po ewentualnym zakończeniu rozmów z AWSA ministerstwo czekają nie mniej ważne negocjacje w sprawie budowy kolejnych odcinków autostrad: A2 Stryków - Konotopa i A1 Stryków - Pyrzowice. "Jeżeli negocjacje będą trwały tak długo jak w przypadku odcinka Nowy Tomyśl - Świecko, to całemu programowi wróżę nie najlepiej" - zauważa Furgalski.
Na ministrze suchej nitki nie zostawia też opozycja. Według Krzysztofa Tchórzewskiego z PiS, wiceprzewodniczącego sejmowej komisji infrastruktury, Grabarczyk poniósł klęskę w budowie autostrad. Wszystko przez to, że popełnił strategiczny błąd, wracając do idei budowy dróg w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. Według Tchórzewskiego Grabarczyk miałby znacznie lepsze wyniki, gdyby - tak jak zapowiadał na początku swojej kadencji - kontynuował program Jerzego Polaczka proponujący budowę autostrad przez państwo.
Kto zastąpi Grabarczyka? Według "WSJ Polska" wśród najpoważniejszych kandydatów są między innymi Krzysztof Opawski, minister infrastruktury w rządzie Marka Belki, Tadeusz Jarmuziewicz, obecny wiceminister infrastruktury, oraz Janusz Piechociński z PSL, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Niepewna przyszłość ministra infrastruktury