Większość strategicznych projektów NATO w Polsce jest już opóźniona. Z tego powodu możemy stracić kolejne inwestycje sojuszu, który i tak inwestuje już przede wszystkim w Rumunii i Bułgarii. Formalnie NATO nie przewiduje karania niesolidnych koalicjantów.
Już wiadomo, że nie uda się w porę zakończyć przebudowy portu wojennego w Świnoujściu, bo MON nie potrafiło się dogadać z energetyką w sprawie przeniesienia linii wysokiego napięcia, przeszkadzających w budowie. Ze znacznym opóźnieniem ruszyła budowa składów paliwowych. Start tej inwestycji zablokowały protesty niemieckich firm niezadowolonych z wyników przetargu. Interweniować musiało dowództwo sojuszu.
Terminów nie udało się dotrzymać na budowie posterunków radarowych dalekiego zasięgu, bo MON uwikłało się w targi z samorządami. Dwukrotnie przekładano też termin otwarcia Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO w Bydgoszczy. Bogdan Klich, szef resortu obrony, zapewnia, że centrum dokończone zostanie w przyszłym roku - wymienia "Rz".
Stoi budowa lotniczych i morskich ośrodków dowodzenia i naprowadzania. Projektów inwestycyjnych nie można uzgodnić z NATO, bo według polskich przepisów to obiekty tajne, a sojusz może rozmawiać na temat przedsięwzięć najwyżej "zastrzeżonych".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nie radzimy sobie na budowach NATO