Samorządowcy narzekają, że na wiele ogłoszonych przetargów nie ma ani jednego zgłoszenia, a jeśli już są, to firmy proponują ceny znacznie wyższe od kosztorysowych. - Jak jest duży popyt, to ceny idą w górę, ale tu kłania się problem kumulacji. Niestety, samorządy dostały pieniądze „naraz”, wyrzuciły wszystkie przetargi w jednym terminie i dzieje się to, co się dzieje - mówi w Portalsamorzadowy.pl Rafał Bałdys, wiceprezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Zdaniem wiceprezesa PZPB przyczyn tego rodzaju problemów jest kilka.
Brakuje rąk do pracy, szczególnie doskwiera deficyt operatorów specjalistycznych maszyn, urządzeń czy kierowników poszczególnych typów robót.
- Druga sprawa to rzecz, którą trudno sprawdzić i ocenić, ale jest to nieuczciwe ustawienie stosunków w tych proponowanych umowach o zamówieniach publicznych. O czym myślę? Niestety, ostatnio bardzo często jest tak, że w tych kontraktach inwestor zrzuca na wykonawcę bardzo duże ryzyko - wskazuje Rafał Bałdys i wymienia przykłady: bardzo długie i nierealne z punktu widzenia technologii okresy gwarancyjne czy inne nie związane z ceną kryteria.
To wszystko składa się na wzrost kosztów. Do tego dochodzi trzeci aspekt, czyli pogorszenie się kondycji firm, zwłaszcza tych małych i średnich.
O kłopotach wykonawców z odwróconym VAT-em, kumulacji przetargów i problemach z brakiem planowania czytaj: Firmy budowlane nie chcą do przetargów. Na część inwestycji zabraknie wykonawców
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Na część inwestycji samorządowych zabraknie wykonawców