W największych aglomeracjach zacznie przybywać tańszych mieszkań, co nie znaczy, że firmy deweloperskie radykalnie obniżą ceny już budowanych.
Wyraźny spadek tempa sprzedaży nowych mieszkań część analityków zainterpretowała bowiem jako zapowiedź załamania rynku, a w efekcie radykalnego spadku cen mieszkań oraz bankructwa wielu deweloperów. W Reasie twierdzą jednak, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny, a to dlatego, że nasza gospodarka wciąż szybko się rozwija (spada bezrobocie i rosną zarobki).
Zdaniem Kirejczyka Polaków nie zniechęci do kupowania mieszkań niewielki wzrost oprocentowania kredytów. To, że wielu wstrzymało się z decyzją o zakupie mieszkania - zdaniem analityków z Reasa - ma podłoże psychologiczne (ludzie ci liczą na spadek cen). Ponadto z rynku zniknęli nabywcy spekulacyjni.
W Reasie mówią za to o powrocie do... normalności. Nienormalna była bowiem sytuacja, kiedy deweloper ledwie zaczął budowę mieszkań, a już wszystkie udało mu się sprzedać. Nazywało się to kupowaniem dziury w ziemi. Katarzyna Kuniewicz z Reasa ocenia, że teraz sprzedaż potrwa nawet trzy lata od wbicia pierwszej łopaty w ziemię. Już teraz do kupienia są gotowe mieszkaniach.
Kuniewicz opowiada, że najgorszą tzw. przedsprzedaż mają w tej chwili deweloperzy z Wrocławia. Pod koniec ubiegłego roku w tym mieście było 12 proc. pustostanów, czyli mieszkań już gotowych, ale nie sprzedanych. Gorzej to wygląda, jeśli chodzi o mieszkania będące w trakcie budowy. Wśród tych, które mają być oddane do użytku w pierwszym półroczu tego roku, przeszło co czwarte nie ma właściciela.
Kirejczyk uważa jednak, że deweloperzy nie obniżą już ogłoszonych cen, chyba że dyskretnie. Popularne staną się więc promocje typu: "Zapłacimy za ciebie VAT", albo "W cenie mieszkania miejsce postojowe w garażu podziemnym". Jedna z gdańskich firm zaproponowała wykończenie mieszkania. Z tym, że z tej usługi można zrezygnować. Wtedy cena do zapłacenia jest o kilkanaście procent niższa od ofertowej.
Zdaniem analityków Reasa taka huśtawka cenowa potrwa dwa lata. W tym okresie deweloperzy będą też dostosowywali swoją ofertę do potrzeb klientów. A ponieważ ci oczekują tańszych mieszkań, wzrośnie ich podaż tam, gdzie jest tania ziemia, czyli głównie na obrzeżach miast (będzie to możliwe m.in. dzięki poprawie infrastruktury). Oczywiście znajdzie to odbicie w średniej, która najpewniej zanurkuje w dół. - To jednak nie znaczy, że w śródmieściu będą tańsze mieszkania - zaznacza Kirejczyk.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Mieszkaniowy powrót do normalności?