Nawet o jedną piątą taniej niż rok temu można kupić nowe mieszkanie we Wrocławiu. Chętnych jest coraz mniej, więc deweloperzy kuszą klientów: do tańszego mieszkania dokładają sprzęt AGD, garaż, ogród, taras...
Choć załamała się sprzedaż, deweloperzy kończą inwestycje rozpoczęte w czasie, gdy trwał mieszkaniowy boom - pisze "Gazeta Wyborcza". Efekt: według Głównego Urzędu Statystycznego w pierwszym półroczu zeszłego roku na rynek trafiło w Polsce niecałe 15,8 tys. nowych mieszkań. W pierwszych sześciu miesiącach tego roku deweloperzy oddali ich aż 27,8 tys. Za to sprzedali niewiele ponad 13,5 tys., co oznacza, że nabywcę znalazło mniej niż co drugie z nowych mieszkań! Do tego na rynku pojawiła się ogromna liczba nieużywanych mieszkań, które kilka lat temu były kupowane jako inwestycja.
Niska sprzedaż spowodowana jest głównie wywindowanymi na bardzo wysoki poziom cenami, ale też dużo mniejszą niż dotychczas dostępnością kredytów.
- Banki w Polsce, głównie z zachodnim kapitałem, przestraszyły się krachu na rynku kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych. I już nie są tak skore do masowego przyznawania kredytów - mówi Jacek Wróblewski, prezes JOT-BE Nieruchomości, ekspert wrocławskiego rynku nieruchomości. - Na kredyt w banku może liczyć coraz mniej Polaków. Tym samym coraz mniej osób stać na kupno mieszkania.
- W wielu przypadkach deweloperzy obniżają cenę w trakcie negocjacji z klientami. Nawet o 15- 20 proc. - mówi Marek Stobniak, prezes agencji nieruchomości Optimax.
Najbardziej tanieją te mieszkania, które dopiero trafiły na rynek - pisze "Gazeta".
Jacek Wróblewski z JOT-Be Nieruchomości: - To dobry czas na kupno domu czy mieszkania. Rynek mieszkaniowy stał się rynkiem klienta, nie dewelopera.