Popieram wprowadzenie rynku mocy w Polsce, bo uważam, że nie ma alternatywnego, równie przewidywalnego co do skutków i kosztów pomysłu na uchronienie kraju przed deficytem mocy. Jeśli sektor energetyczny nie zostanie zasilony dodatkowym strumieniem pieniędzy z rynku mocy, to inwestycje w branży energetycznej będą poważnie zagrożone - mówi Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
W Sejmie trwają prace nad ustawą o rynku o mocy. Czy pana zdaniem określany tą ustawą mechanizm mający zapobiec powstaniu w Polsce deficytu mocy wytwórczych jest potrzebny?
- Od kiedy kieruję Urzędem Regulacji Energetyki wielokrotnie powtarzałem, że nieodzowne jest jak najszybsze wprowadzenie rynku mocy. Poza tym, czy jest obecnie inny pomysł na to, żeby utrzymać w systemie istniejące elektrownie i pobudzić budowę nowych niż ten, aby zapłacić za dyspozycyjność mocy? Bo przecież do tego można sprowadzić proponowany mechanizm rynku mocy.
Pojawia się koncepcja, na przykład w tzw. pakiecie zimowym, która, jak ją rozumiem, sprowadza się do uwolnienia cen energii elektrycznej.
- Oczywiście, innym wyjściem niż rynek mocy mogłoby być natychmiastowe uwolnienie cen energii elektrycznej, w tym dla gospodarstw domowych. Czyli wprowadzenie w pełni wolnego rynku energii. Jednakże oznaczałoby to ruch ceny energii elektrycznej w górę, zbyt duży jak na tolerancję regulatora, równoważącego interesy przedsiębiorstw energetycznych z interesami indywidualnego odbiorcy końcowego. Poza tym ze względu na zmienność cen i zmieniający się rynek, wcale nie jest pewne, czy byłby to wystarczający impuls inwestycyjny dla sektora.
Słowem, popiera pan wprowadzenie rynku mocy w Polsce?
- Jak powiedziałem, popieram wprowadzenie rynku mocy w Polsce, bo uważam, że nie ma alternatywnego, równie przewidywalnego co do skutków i kosztów pomysłu na uchronienie kraju przed deficytem mocy.
Jeśli sektor energetyczny nie zostanie zasilony dodatkowym strumieniem pieniędzy z rynku mocy, to inwestycje w branży energetycznej będą poważnie zagrożone. Firmy energetyczne słusznie zwracają uwagę, że przy obecnych hurtowych cenach energii rzędu 170 zł/MWh nie opłaca się produkcja energii z węgla kamiennego w istniejących elektrowniach. Tym bardziej nie będzie możliwy zwrot z inwestycji w nowe elektrownie. Przecież już z wcześniejszych analiz sprzed kilku lat wynikało - gdy zaczynała się budowa Opola II - że rentowność inwestycji zapewnia cena powyżej 200 zł/MWh.
W dalszej części rozmowy m.in.:
- Jak wprowadzenie rynku mocy przełoży się na ceny energii?
- Co Maciej Bando powiedziałby przeciwnikom rynku mocy?
- Dlaczego uważa, że wolny rynek w elektroenergetyce nie działa?
- Jak pokonać problem kryterium emisji 550 kg CO2/MWh, którego wprowadzenie eliminowałoby z rynku mocy elektrownie węglowe?
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Maciej Bando, prezes URE: Nie dywagujmy, tylko wprowadźmy rynek mocy