Rządowy program budowy i naprawy dróg lokalnych obejmie niecały 1 proc. dróg, które tego potrzebują.
Założenie jest proste: rząd zapisał w budżecie na 2009 r. 1 mld zł na budowę i naprawę dróg lokalnych, czyli gminnych i powiatowych. Drugie tyle wykładają samorządy. Na przełomie 2008 i 2009 r. MSWiA zdecydowało, które z 2400 zgłoszonych przez lokalne władze projektów dostaną wsparcie.
Program jest na miarę możliwości, nie potrzeb - pisze "Gazeta". Obejmie ok. 2 tys. km z niemal 340 tys. km dróg lokalnych. To mniej niż 1 proc.
Schetyna: - Potrzeby są ogromne, tylko 10 proc. dróg lokalnych spełnia współczesne wymagania. Ale poprzednie rządy się tym nie zajmowały. Program planujemy na lata.
Kropek na mapie więcej jest na południu niż np. na Mazowszu. Schetyna: - To pierwsza edycja: wybraliśmy wariant, w którym pieniądze dzielimy po równo na każde województwo. W przyszłych latach pieniądze będziemy dzielili inaczej, choćby dlatego, że w mniejszych województwach większość potrzeb będzie już zaspokojona.
Na każde z województw przypadło więc ponad 60 mln zł z budżetu. Wnioski były rozmaite: od wylania nowego asfaltu, oświetlenia przejścia dla pieszych, wybudowania pobocza, do dodatkowego pasa do skrętu w lewo.
Wicepremier Schetyna mówi, że programowi budowy dróg lokalnych kryzys nie zagraża. - Pieniądze są gwarantowane. Gdyby jednak jakaś gmina lub powiat chciał zrezygnować, w każdym województwie mamy listę rezerwową.
"Gazeta": - Czy rząd chwali się "schetynówkami", żeby przykryć kryzys?
Schetyna: - Nie. Program uruchomiliśmy, zanim kryzys dotarł do Polski. Liczę, że dzięki zleceniom na budowę i remont zarobi wiele małych firm, co pomoże im przetrwać trudny czas.
Pierwsze przetargi pokazują, że projekty, paradoksalnie dzięki kryzysowi, mogą być tańsze. Jeśli to się potwierdzi w całej Polsce, pieniądze mogą dostać gminy i powiaty z listy rezerwowej - czytamy w "Gazecie".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kto i kiedy pojedzie schetynówkami