Inwestorzy kupowali akcje Polimeksu-Mostostalu i PBG, wierząc, że zarabiają one na kontraktach. Dopiero teraz zaszokowały gigantycznymi stratami. Komisja Nadzoru Finansowego wzięła ich księgi pod lupę.
- W bardzo trudnych realiach rynkowych dla budownictwa nasz wynik netto uplasował się na dobrym poziomie - chwalił się wtedy prezes spółki Konrad Jaskóła. Choć było już po upadku DSS i budowlańcy otwarcie mówili, że na drogowych kontraktach nie tylko nie da się zarobić, ale że przynoszą one straty.
W zeszły piątek (trzy tygodnie po odwołaniu Jaskóły ze stanowiska) zarząd Polimeksu poinformował, że w pierwszym półroczu stracił aż 370 mln zł. Głównie z powodu przeszacowania kontraktów drogowych.
- Straty nawarstwiały się od 2010 roku, jednak zarząd zdecydował się wykazać je dopiero teraz - mówi Krzysztof Pado, analityk z Domu Maklerskiego BDM. O tym, że Polimex-Mostostal może mieć księgowego trupa w szafie, pisaliśmy w "Gazecie" już przed miesiącem. Zasady księgowości pozwalają bowiem firmom przez pewien czas nie wykazywać strat, które poniosły np. na nieopłacalnych kontraktach.
- Międzynarodowe standardy rachunkowości mają stosunkowo łagodne podejście do wykazywania zysków i strat w trakcie trwania kontraktu budowlanego. Firmy zazwyczaj księgują przychody i koszty z kontraktu według pierwotnego budżetu i zwlekają z wykazaniem straty w raporcie finansowym - zwraca uwagę Krzysztof Pado. Spółki muszą zaksięgować stratę dopiero wtedy, gdy są jej pewne. Nie muszą na przykład uwzględniać w sprawozdaniach strat związanych ze wzrostem cen materiałów budowlanych - a to właśnie drożyzna doprowadziła wiele firm na skraj przepaści. Kiedy znacząco drożeje asfalt, spółka budująca autostradę ponosi gotówkowe straty - pieniądze od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przestają wystarczać i firma musi dokładać z własnej kieszeni. Jednak nie ma stuprocentowej pewności, że asfalt znowu nie stanieje.
Kto odpowiada za to, że zyski zamieniły się w straty?
- Nie będę tego komentował - powiedział nam pełniący obowiązki prezesa Polimeksu Robert Oppenheim.
Sprawozdania finansowe grupy PBG, generalnego wykonawcy np. Stadionu Narodowego, też długo nie wzbudzały zaniepokojenia. Pod koniec kwietnia w raporcie rocznym za 2011 budowlana grupa miała 171 mln zł zysku netto. W połowie maja podała, że w pierwszym kwartale 2012 roku straciła 66 mln zł, a na początku czerwca złożyła wniosek o upadłość. W piątek grupa PBG poinformowała, że w pierwszym półroczu strata wyniosła blisko 2 mld zł! Z zarządem PBG nie udało nam się skontaktować.
Co w tej sytuacji zrobi nadzór finansowy i organizacje dbające o interesy drobnych akcjonariuszy?
- Analizujemy oba przypadki pod kątem stosowanych zasad rachunkowości - powiedział nam Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego, która jest strażnikiem na rynku kapitałowym.
- Już w I kwartale można się było domyślać, że odpisy na kontrakty będą bardzo duże, ale nie było ich w raportach przygotowanych przez zarządy. Pojawiły się dopiero w raportach za I półrocze badanych przez biegłych rewidentów. Inwestorzy mogą się czuć rozczarowani działaniami zarządów PBG i Polimeksu, bo mogły one rezerwy utworzyć wcześniej. Zrobimy wnikliwą analizę raportów. Jeśli zgłoszą się do nas poszkodowani, to udzielimy im wsparcia - powiedział nam Łukasz Porębski ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Spółki ujmują też w księgach przyszłe roszczenia, mimo że nie są pewne, czy będą w stanie je wyegzekwować.
- W raporcie rocznym za 2011 rok Polimex wpisał 21 mln zysku z tytułu roszczenia, którego zażądał od GDDKiA - zwraca uwagę Krzysztof Pado z BDM. Tymczasem sprawa roszczenia wobec GDDKiA jeszcze nie została rozstrzygnięta i nie ma wcale pewności, że firma te pieniądze faktycznie dostanie.
Czy zatem kontrahenci firm budowlanych - firmy podwykonawcze, kredytujące banki albo osoby, które kupują akcje i obligacje - mogą poważnie traktować informacje z okresowych sprawozdań finansowych?
W raporcie za 2011 r. Polimex pochwalił się prawie 103 mln zł czystego zysku. Sprawozdanie weryfikował Ernst & Young. Poza wspomnianymi wątpliwymi 21 mln zł z roszczeń audytor nie zgłosił zastrzeżeń. Zapytaliśmy, czy audyt nie był zbyt pobłażliwy w stosunku do sytuacji finansowej firmy, czy wskazał wszystkie zagrożenia w Polimeksie?
- Nie wypowiadamy się na tematy dotyczące naszych klientów - odpowiedziała nam Anna Pawliszewska z Ernst & Young.
Wyniki PBG za 2011 r. weryfikowała firma doradcza Grant Thornton Frąckowiak - pod koniec kwietnia budowlany gigant wykazał 171 mln zł czystego zysku. W połowie czerwca PBG upadło. Audytor nie zgłosił zastrzeżeń co do prawidłowości i rzetelności sprawozdania rocznego, ale zwrócił uwagę, że pogorszyła się płynność grupy, co zagraża kontynuowaniu jej działalności.
- Opinia i raport z badania sprawozdania finansowego spółki PBG za 2011 rok zostały wydane zgodnie z ustawą o rachunkowości i krajowych standardach rewizji finansowej - powiedziała nam Agnieszka Janković-Żelazna z Grant Thornton.
- Za sporządzenie sprawozdania finansowego i jego treść odpowiada zarząd - zwraca uwagę Adam Ruciński, prezes BTFG Audit z uprawnieniami biegłego rewidenta. - Biegły rewident jest niezależnym sędzią i weryfikatorem. Ma sprawdzić, czy sprawozdanie jest przygotowane prawidłowo i rzetelnie, tak aby akcjonariusze i kontrahenci mieli wgląd w sytuację finansową firmy - dodaje.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Księgowe "cuda" w spółkach budowlanych