Bałagan w papierach. Szef NCS złożył nieprawidłowy wniosek o pozwolenie na budowę stadionu. Urzędnicy zainteresowali się sprawą, dopiero gdy "Rzeczpospolita” zaczęła o nią pytać.
Jak wynika z naszych informacji, wniosek podpisany przez byłego naczelnego architekta miasta prawdopodobnie był wadliwy. Na dodatek Borowski mógł w nim poświadczyć nieprawdę - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Zgodnie z przepisami, aby wystąpić z wnioskiem o pozwolenie na budowę, trzeba mieć prawo do dysponowania nieruchomością. Borowski oświadczył, że posiada je na mocy umowy z Ministerstwem Sportu. Tyle, że zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, ta umowa nie nadaje takiego prawa NCS. Tytuł prawny do nieruchomości posiada za to Centralny Ośrodek Sportu (chodzi o tzw. trwały zarząd). Jak wynika z informacji "Rz", od kilku dni trwały w ośrodku gorączkowe narady, co zrobić z tą sprawą.
– Umowa nie przekazuje żadnego tytułu prawnego do nieruchomości NCS. Wniosek o pozwolenie na budowę był więc nieprawidłowy – uważa Świrski.
Umowa została zawarta 15 listopada 2007 r., dzień przed zaprzysiężeniem nowego rządu. Dębowski czytał ją z niedowierzaniem.
– Z tego wynika, że realizując w pośpiechu tę inwestycję, zapomniano o uregulowaniu podstawowej kwestii dotyczącej tytułu do gruntu – mówi.
Kiedy „Rzeczpospolita” zaczęła się interesować sprawą, zainteresowali się nią też urzędnicy.
– To dobry trop. Ale nasi prawnicy już to wykryli. Dlatego między COS a NCS zostanie zawarta umowa o powierzeniu nieruchomości – powiedział wczoraj Mirosław Drzewiecki. Godzinę wcześniej Borowski mówił nam, że ma stuprocentową pewność, iż wniosek został złożony prawidłowo. Pytany o umowę z COS, stwierdził zaś, że na jej zawarcie jest jeszcze czas. Dyrektor COS Tadeusz Wróblewski zapewnił , że nie ma żadnego zagrożenia dla budowy stadionu.