Budowa amerykańskiej tarczy antyrakietowej, która ma stanąć na terenie byłego lotniska wojskowego w podsłupskim Redzikowie, już rozbudziła nadzieje polskich firm. Czy słusznie? Ile na tym zarobią i czy w ogóle da się na tym zarobić? Czy Amerykanie zaufają naszym wykonawcom i zlecą im budowę elementów tarczy? Ile z 450-600 mln dolarów może trafić do polskich firm?
- Elektroniczne systemy kierowania oraz łączności są już gotowe, dostarczą je firmy amerykańskie - twierdzi Sławomir Kułakowski, prezes Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju. - Polskie firmy nie zdobędą też kontraktów na budowę obiektów ściśle militarnych. Technologie w nich stosowane także są utajnione i wykonają je koncerny amerykańskie.
- Z tego co wiem, to w budowie będą mogły brać udział jedynie firmy, które będą miały specjalne certyfikaty amerykańskiego ministerstwa obrony - wyjaśnia dr Bronisław Nowak, wykładowca Akademii Pomorskiej w Słupsku, miejski radny i były pilot wojskowy, który służył w Redzikowie. - W Polsce żadna firma nie ma takiego dokumentu.
Polskie firmy mają natomiast certyfikaty NATO. Firm współpracujących z wojskiem i NATO w Polsce jest ok. 170. Są wśród nich takie tuzy jak Polimex-Mostostal, Mostostal-Warszawa, Mega SA z Gdyni, Exbud-Skanska czy Chemobudowa z Krakowa.
Certyfikaty AQAP mogą wystarczyć, aby ubiegać się o kontrakty dotyczące budowy infrastruktury. Baza to przecież nie tylko silosy z rakietami. W pobliżu powstanie obiekt koszarowy, zaplecze socjalne, obiekty handlowe, infrastruktura komunikacyjna oraz dostarczania mediów, takich jak energia elektryczna, woda czy sieć odprowadzania ścieków.
- Największe szanse na zdobycie kontraktów przy budowie tarczy antyrakietowej mają zatem firmy budowlane - dodaje Kułakowski. - Wartość zleconych im prac i dostaw może sięgnąć 100-120 milionów dolarów.
Ale tarcza to jednak nie tylko budowa samej bazy. W ramach umowy Amerykanie mają zmodernizować naszą armię.
- Polskie przedsiębiorstwa mogą liczyć na współpracę w późniejszym okresie, w ramach wynegocjowanych dostaw nowoczesnego sprzętu dla armii. Będzie on musiał być gdzieś serwisowany. Mogą też zostać zainicjowane wspólne badania nad nowymi technologiami - ocenia Kułakowski.
Co jesze? Polskie firmy mogą się ubiegać o kontrakty w ramach inwestycji lokalnych. Samorząd Słupska ma na to duży apetyt. Marzy mu się droga ekspresowa do Gdańska, lotnisko cywilne, a nawet aquapark. Samorządowcy chcą, aby w ramach rekompensaty za blokowanie terenów rząd polski dofinansował niektóre inwestycje, szczególnie drogowe. Już wysłali do premiera i prezydenta listę niezbędnych inwestycji - pisze "Polska Dziennik Bałtycki".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Inwestycje skryte za tarczą