Dobrze przygotowane grunty to doskonały magnes dla inwestorów. Polska ma w tym zakresie wielki potencjał, ale wciąż brakuje wyspecjalizowanych podmiotów, które zajmowałyby się kupowaniem i przygotowaniem takich terenów do sprzedaży.
- Inwestorzy poszukują specjalistów i wykwalifikowanych pracowników, dlatego przywrócenie satysfakcjonującego poziomu kształcenia zawodowego powinno stać się priorytetem – zaznacza Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza, przewodnicząca Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. Podkreśla jednak, że edukacja jest drugorzędnym czynnikiem branym pod uwagę przez inwestorów przy podejmowaniu decyzji o ulokowaniu biznesu. Priorytetowe znaczenie, które określa m.in. atrakcyjność inwestycyjną, ma dostępność komunikacyjna i atrakcyjna oferta gruntów np. w strefach ekonomicznych i po rewitalizacji.
Inwestor liczy na współpracę
Dostępność wyspecjalizowanej kadry pracowniczej to nie jedyne wyzwanie, z jakim muszą zmierzyć się jednostki samorządów terytorialnych.
- Największym problemem gmin jest to, że korzystały ze środków unijnych rewitalizując tereny poprzemysłowe – mówi Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca. – Prywatnego inwestora nie interesują terminy przetargów i inne mechanizmy proceduralne, ale dostępność i cena działki - wyjaśnia.
Co jednak w sytuacji, gdy gruntów jest niewiele. W Sosnowcu, by zwiększyć pakiet aktywów, gmina kupuje tereny m.in. od kopalni.
- Szukamy rozwiązań, które będą zachętą dla inwestorów – mówi prezydent Sosnowca. - Stworzyliśmy tzw. pakiet przedsiębiorców, dzięki któremu – w zależności od wielkości i rodzaju przedsięwzięcia - inwestorzy będą mogli korzystać z obniżonego podatku od transportu, mogą być zwolnienia z podatku od nieruchomości albo dzierżawić za symboliczną kwotę grunty gminne.
Paweł Tynel, partner, lider zespołu ds. dotacji i ulg inwestycyjnych EY – opierając się na ubiegłorocznych wynikach z raportu dotyczącego atrakcyjności inwestycyjnej - zwraca uwagę na dziedziny, w których to Polska powinna skutecznie rywalizować z innymi krajami regionu. - Dla inwestorów ogromne znaczenie mają trzy czynniki: stabilność i przejrzystość w działaniu, rynek wewnętrzny i wzrost produktywności - tłumaczy.
Z kolei Tomasz Olszewski, Head of Industrial Department CEE w JLL przybliżył uczestnikom dyskusji mechanizm podejmowania decyzji przez inwestorów, którzy w pierwszej kolejności analizują czynniki makroekonomiczne (m.in. system podatkowy), dostępność pomocy publicznej i wspomniany wcześniej rynek pracy. - Nieruchomość jest ostatnim etapem i jednocześnie kluczowym ogniwem w procesie decyzyjnym – wyjaśnia. – Inwestorzy mają bardzo krótkie terminy na realizację inwestycji. Nieprzygotowana nieruchomość, poprzez np. brak infrastruktury, może załamać lub opóźnić start przedsięwzięcia.
Podobne doświadczenia w rozmowach z inwestorami ma Tomasz Salomon, zastępca dyrektora Departamentu Instrumentów Wsparcia w Ministerstwie Gospodarki. Według niego inwestorzy pytają przede wszystkim o lokalizację stref ekonomicznych, skomunikowanie podstref i potencjał ludzki.
Przed jeszcze większym wyzwaniem stoją samorządy regionów. O ile gminy koncentrują się na przygotowaniu lokalizacji i kadry, o tyle na poziomie regionów trzeba stworzyć cały system zachęt dla inwestorów.
- Atutem Śląska jest atrakcyjna logistycznie lokalizacja i głęboki rynek konsumenta: w zasięgu 100 km jest blisko 10 mln mieszkańców – tłumaczy Kazimierz Karolczak, członek zarządu Województwa Śląskiego. – Mamy jednak przed sobą dużo pracy w zakresie systemu edukacji, który nie spełnia oczekiwań inwestorów. Przedsiębiorcy poszukują lokalizacji, w którą będą mogli jak najmniej zainwestować, m.in. w budowanie dróg dojazdowych czy szkolenia pracowników. Niestety w Polsce, na skutek niedokończonych reform, absolwentom szkół brakuje kwalifikacji zawodowych i w efekcie nie potrafią się odnaleźć na rynku pracy.
Przygotowany grunt to podstawa do rozmów
Magnesem przyciągającym nowe inwestycje mogą być niewykorzystywane obszary, m.in. po dawnych ośrodkach przemysłowych. Z racji swoich poprzednich funkcji zajmują one zwykle duże przestrzenie oraz ulokowane są w strategicznych punktach w pobliżu głównych szlaków komunikacyjnych. Po przekształceniu mogą służyć zlokalizowaniu różnych form aktywności gospodarczej. Tereny poprzemysłowe są jednak problemem z uwagi na koszty przywrócenia ich funkcjonalności. W Polsce brakuje podmiotów wyspecjalizowanych w procesach „land development”, które zajmowałyby się kupowaniem i przygotowaniem terenu do sprzedaży inwestorom. Rozwiązywaniem problemów z terenami poprzemysłowymi zajmują się samorządy, które według Andrzeja Zdebskiego, prezydenta Izby Przemysłowo-Handlowej w Krakowie, zrobiły na przestrzeni lat w tej dziedzinie olbrzymi postęp.
- Mimo coraz lepszych terenów inwestycyjnych, Polska musi poradzić sobie z rosnącą konkurencją innych państw - mówi Andrzej Zdebski i jako przykład podaje ofertę 1000 ha gruntów po hucie Sędzimira w Krakowie. - Największą naszą słabością jest mocno niedoskonały system prawa, m.in. pakiet przepisów związanych z prawem budowlanym.
By prowadzić efektywne działania w kształtowaniu atrakcyjności inwestycyjnej, konieczna jest współpraca jednostek terytorialnych wszystkich szczebli. Kompetencje instytucji publicznych w tej materii są jednak obecnie rozproszone. Zdaniem Tomasza Olszewskiego za przygotowanie gruntów powinno odpowiadać Państwo: od szczebla krajowego po samorządowy. Przedstawiciel JLL zwraca także uwagę na zmianę roli stref ekonomicznych, które przez wiele lat oferowały inwestorom pomoc publiczną. Aktualnie zajmują się niwelowaniem barier wejścia, m.in. przygotowywaniem gruntów dla inwestorów.
Według Tomasza Salomona tylko wspólne działania, na wszystkich szczeblach samorządowych, mogą przyczynić się do wzrostu zainteresowania naszym krajem ze strony globalnych inwestorów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Grunt to magnes na inwestorów