Stolica Pomorza szuka pozabudżetowego źródła finansowania areny na Euro 2012. Jeżeli go nie znajdzie, stadion i tak powstanie, ale wtedy zabraknie pieniędzy na inne projekty, m.in. na drogi.
9 marca wpłyną oferty w przetargu na generalnego wykonawcę stadionu. Miasto ma co prawda w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym zarezerwowane 800 mln zł na budowę areny, ale urzędnicy przyznają, że to w tej chwili niepewne pieniądze. W kryzysowych czasach miasto nie dysponuje już faktycznie taką ilością gotówki, jaką zapisano w budżecie. Przychody magistratu mogą się bowiem znacząco różnić od założeń.
Gdańsk może liczyć na dotację z budżetu państwa zaledwie w wysokości 144 mln zł. To tylko 20 proc. szacowanych na niemal 700 mln zł kosztów obiektu. Podobnie jest w innych miastach. Wyjątek stanowi Stadion Narodowy w Warszawie, który będzie finansowany w całości z budżetu.
Tymczasem, jak pisze "Gazeta Prawna" samorządowi pieniądze potrzebne są na wielkie inwestycje drogowe, które mają ruszyć jeszcze w tym roku. Chodzi m.in. o obwodnicę miasta - Trasę Zieloną i kolejny etap Trasy Sucharskiego, komunikacyjnego kręgosłupa miasta. Na wszystkie inwestycje infrastrukturalne zaplanowane do 2012 r. miasto potrzebuje co najmniej 3 mld zł.
Dlatego Gdańsk, który przewodzi grupie miast szukających dodatkowych źródeł pieniędzy (są jeszcze Poznań i Wrocław), chce m.in., by spółki celowe powołane do wybudowania stadionów mogły brać udział w ich finansowaniu - przede wszystkim poprzez emisję obligacji - a po zakończeniu budowy stać się operatorem obiektów i móc na nich zarabiać. Żeby było to możliwe, potrzebna jest zmiana specustawy o Euro 2012. Projekt jest po uzgodnieniach w Sejmowej Komisji Sportu, w najbliższych tygodniach nowelizacją ma zająć się Sejm - czytamy w "Gazecie Prawnej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gdańsk potrzebuje pół miliarda złotych na wybudowanie stadionu