Najlepiej idą przygotowania w Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu. Źle w Chorzowie i stolicy.
Ryzyko związane z powstawaniem stadionów oceniane jest w czterostopniowej skali. Do kategorii niskiego ryzyka nie zaliczono żadnego z sześciu miast. Mianem średniego ryzyka określono budowy w Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu. W przypadku tych dwóch ostatnich można przeczytać, że są to „projekty o realizowane zgodnie z planem”. – Cieszymy się z takiej oceny, ale w pełni zadowoleni będziemy dopiero, gdy zostanie napisane, że ryzyko jest niskie – mówi „Rz” wiceprezydent Poznania Maciej Frankiewicz.
W przypadku stadionu w Krakowie oceniający ryzyko określili jako „akceptowalne”. Niepokoi brak ostatecznego potwierdzenia możliwości sfinansowania projektu. Innym zagrożeniem jest to, że przebudowa stadionu odbywa się w trakcie rozgrywek ligowych. Podobnie jest w Poznaniu, gdzie na stadionie mecze rozgrywa Lech. – Wzięliśmy to pod uwagę i zaplanowaliśmy zakończenie prac w 2010 r. Nawet jeśli zdarzy się opóźnienie, nie zagrozi to organizacji Euro – mówi Frankiewicz.
Na żadne opóźnienia nie może już sobie pozwolić Warszawa, która z Chorzowem trafiła do grupy bardzo wysokiego ryzyka. Według autorów raportu bardzo ryzykowna jest data zakończenia budowy Stadionu Narodowego – listopad 2011 r.
Kolejne kłopoty to brak całościowego planu zagospodarowania terenu oraz kiepska synchronizacja z budową metra i kolei. Poważnym problemem mogą się też okazać niepotwierdzone do dziś koszty budowy stadionu. „Ryzyko pozostanie bardzo wysokie do czasu rozstrzygnięcia przetargów” – czytamy w ocenie.
Gdańsk musi do końca miesiąca przedstawić plan, jak chce sfinansować budowę stadionu
Inne zagrożenia są w Chorzowie. Stadion Śląski nawet po szybkim zakończeniu modernizacji może nie spełniać wymogów UEFA, by stać się areną Euro 2012. W raporcie zwrócono uwagę, że prace koncentrują się na budowie dachu, a nie całościowej przebudowie. Dlatego Chorzów jest na liście bardzo wysokiego ryzyka.
Między pierwszą trójką a Chorzowem i Warszawą zawieszony jest Gdańsk. Jako jedyny trafił do grupy wysokiego ryzyka. Kluczowy jest brak sposobu finansowania projektu. – 28 kwietnia pieniądze na stadion zostaną zapisane w wieloletnim planie inwestycyjnym. Mamy nadzieję, że po tym dołączymy do Krakowa, Poznania i Wrocławia – mówi Michał Brandt z gdańskiego biura ds. Euro 2012. Inny problem Gdańska to grunt, na którym ma powstać stadion. Miasto musi pilnie dostarczyć analizę podłoża. Mimo tych problemów w spółce PL 2012 nie tracą optymizmu.
– Wiemy, na czym stoimy, a miasta wiedzą, co muszą robić. Nigdzie sytuacja nie jest tak dramatyczna, żeby dzisiaj powiedzieć, że Euro się tam nie odbędzie – mówi „Rz” jeden z pracowników spółki.