Zaostrzenie kryteriów udzielania kredytów pogłębi kłopoty ze znalezieniem klientów. Popyt może zmaleć o 70 proc.
- Jeśli banki będą wymagały, żeby udział własny wynosił znacznie powyżej 10 proc., np. 20 czy 30 proc., sprzedaż mieszkań może się zmniejszyć nawet o 70 proc. - mówi "PB" Wojciech Ciurzyński, prezes Polnordu.
Inni też nie mają złudzeń. - Spodziewamy się istotnego spadku popytu w przyszłym roku. Nie rozpoczniemy żadnej nowej budowy. Skoncentrujemy się na sprzedaży ostatnich mieszkań w kończonych inwestycjach - dodaje Piotr Hirny, prezes wybierającego się na GPW Hirnego BD.
Zmiany na rynku już są widoczne. - Wydłużenie procedur kredytowych obserwujemy już od kilku tygodni. Przy nowych zasadach wprowadzanych teraz przez niektóre banki z pewnością część osób w ogóle straci szansę na zakup własnego M. Szacujemy, że największy problem może się pojawić ze sprzedażą kilkudziesięciometrowych mieszkań z tzw. średniej półki - mówi "Pulsowi Biznesu" Henryk Feliks, wiceprezes Gant Development.
Jarosławowi Szanajcy, prezesowi Dom Development i Polskiego Związku Firm Deweloperskich, też trudno wykrzesać optymizm.
- Oczywiście, że obawiamy się spadku popytu. Zaostrzanie kryteriów przyznawania kredytów na zakup mieszkań to dla nas zła informacja, bo nam przydałaby się raczej stymulacja rynku, a nie schładzanie - mówi Jarosław Szanajca . Podkreśla jednak, że trzeba zaczekać na to, co będzie się działo na rynku, który nie znosi próżni.
- Są banki, które działają zupełnie normalnie, a niektóre popadają ze skrajności w skrajność. W dobrych czasach udzielały kredytów na potęgę i były w czołówce rynku, a teraz spanikowały - podkreśla Jarosław Szanajca.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Deweloperzy na równi pochyłej