Czym zajmą się budowlańcy, gdy skończą drogi i autostrady?

Czym zajmą się budowlańcy, gdy skończą drogi i autostrady?
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Rok 2012 będzie najpewniej ostatnim, w którym sprzedaż spółek budowlanych zanotuje wysoką dynamikę wzrostu. Branża szuka pomysłów, które pozwolą jej przeczekać trudny okres do 2015 r., gdy rozpocznie kolejny wysyp inwestycji drogowych, finansowanych ze środków unijnych.

Na pytania dotyczące przyszłości branży próbowali odpowiedzieć uczestnicy debaty poświęconej budownictwu, która odbyła się podczas Forum Zmieniamy Polski Przemysł. Prezes Budimeksu, Dariusz Blocher, poinformował, że spółka nie odczuwa jeszcze w swoich przychodach nadchodzącego spowolnienia w sektorze drogowym.

- W 2011 r. ok. 60 proc. obrotów mieliśmy z drogownictwa. To mniej więcej odzwierciedla udział infrastruktury w całej zeszłorocznej produkcji budowlano-montażowej, której wartość wyniosła ok. 107 mld zł, z czego ok. 60 mld zł był wart rynek infrastruktury. Natomiast dosyć marnie przedstawiają się prognozy na przyszłość. Obecne portfele zleceń spółek budowlanych wyglądają bardzo dobrze, ale do końca tego roku zostaną zrealizowane - wskazał Blocher.

Powodem jest brak nowych przetargów drogowych ogłaszanych przez GDDKiA. Tymczasem Dyrekcja odpowiada za 60 proc. rynku drogowego. Blocher przypomniał, że w 2009 r. ogłoszono postępowania o wartości 38 mld zł. W 2010 r. było to 30 mld zł, a w 2011 r. już 17 mld zł. Tymczasem realne prognozy na 2012 r. przewidują ogłoszenie nowych przetargów o wartości ok. 6 mld zł.

- Nawet jeżeli uda się przesunąć 4 mld zł z kolei na drogi, to ten rynek będzie bardzo skąpy. Lata 2013-2014 będą trudne dla branży. Ważne, żeby tego czasu nie zmarnować i ogłaszać przetargi przynajmniej na projektowanie nowych inwestycji. W długiej perspektywie jestem optymistą i spodziewam się, że Polska dostanie w kolejnym budżecie unijnym podobne pieniądze jak w latach 2007-2013 - ocenił Blocher.

Zaznaczył jednak, że do tego czasu na pewno nie obędzie się bez redukcji zatrudnienia w branży, gdyż inne sektory budownictwa nie zbilansują spowolnienia w drogownictwie. - Branża zatrudnia 155 tys. pracowników w sektorze drogowym. Na pewno nastąpi dwucyfrowy spadek - powiedział Blocher.

Blisko 40 proc. inwestycji drogowych jest finansowana ze środków samorządowych. Wiceprezes Mostostalu Zabrze, którego spółki realizują wiele zleceń drogowych dla samorządów, zaznaczył, że również w tym segmencie rynku jest coraz mniej zleceń. To natomiast przekłada się coraz bardziej na spadek rentowności kontraktów drogowych. Dlatego Mostostal Zabrze zastanawia się nad dalszym kształtem zaangażowania w budownictwo drogowe, które obecnie odpowiada za 20 proc. przychodów grupy.

Prezes Polimeksu-Mostostalu, Konrad Jaskóła, przypomniał, że na przestrzeni ostatnich kilku lat na spadek rentowności drogownictwa wpłynęło wiele czynników. Jako jeden z najważniejszych wymienił niedopracowane przez GDDKiA dokumentacje projektowe inwestycji, które często wymagają zmian podczas realizacji kontraktów. Z drugiej strony zamawiający rzadko chce uwzględnić dodatkowe koszty wykonawców, które są z tym związane.

- Nie bez wpływu na obniżenie marż miał również napór konkurencji zagranicznej. Jeżeli do tego jeszcze weźmiemy pod uwagę, że czasami na płatność trzeba czekać 120 dni, zamiast zapisanych w kontrakcie 40-45 dni, to mamy odpowiedź, dlaczego rentowność zleceń drogowych jest tak niska. Do tego przez cały czas musimy zmagać się ze stopniowym wzrostem cen materiałów, transportu i usług - wskazał Jaskóła.

- Nadchodzące spowolnienie w drogownictwie będzie szczególnie trudne dla małych i średnich firm. Duże i zdywersyfikowane sobie poradzą. W 2011 r. przychody z drogownictwa wyniosły ok. 25 proc. z 6 mld zł sprzedaży naszej grupy. Natomiast dla firm, które wyspecjalizowały się jako podwykonawcy inwestycji drogowych, przyszłość będzie bardzo trudna - dodał.

Dyrektor zarządzający, kierujący działem sprzedaży korporacyjnej PKO Banku Polskiego, Agnieszka Wasilewska-Semail, poinformowała, że jej bank kredytuje obecnie spółki budowlane na kwotę ok. 4 mld zł. Łącznie z deweloperami ta suma urasta do 8 mld zł.

- Są spółki budowlane, które mimo dużego zaangażowania w budowę dróg, osiągają dobre wyniki. Jeżeli projekt jest dobry i spina się biznesowo, to nasz bank na pewno nie odmówi finansowania. Trudno natomiast przewidzieć, jak będzie kształtowała się sytuacja w światowej gospodarce i jak będzie ona wpływać na politykę banków - powiedziała Wasilewska-Semail.

Podkreśliła również, że spółki budowlane jest narażony na wysokie ryzyko. Świadczą o tym chociażby statystyki dotyczące upadłości firm. W 2011 r. spotkało to ponad 150 spółek działających w sektorze budownictwa.

Spadająca rentowność budownictwa drogowego rodzi również obawy o jakość realizowanych inwestycji. Prezes Tebodin Poland, Petr Bilek, ocenił, że za spadek rentowności drogowych zleceń nie można z góry obwiniać tylko niskich cen, po jakich były zawierane kontrakty. Problemy dla wykonawców zaczynają się, gdy w czasie realizacji, poza rosnącymi kosztami materiałów czy usług, dochodzą także zmiany narzucane przez zamawiającego.

- Niska marża podlega wtedy jeszcze większej presji. W takiej sytuacji wykonawcy mogą sięgać po rozwiązania budzące wątpliwości. Na koniec ofiarami takiej sytuacji w inwestycjach drogowych padają nie tylko spółki budowlane, ale i zamawiający, a przede wszystkim kierowcy, którzy będą jeździć po drogach o niższej jakości - powiedział Bilek.

Dyrektor działu marketingu i sprzedaży TÜV Rheinland Polska, Artur Miszczak, ocenił, że na niską jakość wykonawstwa wpływ mają dwa główne czynniki - czas i pieniądze.

- Największa ilość dróg miała powstać przed Euro 2012. Z kolei niska cena często może prowadzić do optymalizowania procesów budowlanych. Wybór ofert dalekich od średnich rynkowych jest ryzykowne. Niemniej w ostatnich latach można zaobserwować ogólny wzrost jakości, dzięki wykorzystaniu lepszych materiałów oraz rosnącemu doświadczeniu wykonawców - wskazał Miszczak.

Ostatnie lata są bardzo dobre firm dla działających na zapleczu inwestycji drogowych, czyli dostawców materiałów i sprzętu.

Prezes Stalprofilu, Jerzy Bernhard, podkreślił, że w 2011 r. produkcja stali budowlanej wzrosła o 13-15 proc. Szczególnie wysokie było zapotrzebowanie na pręty zbrojeniowe. Wskazał, że wysoki wzrost cen jest spowodowany dwoma głównymi czynnikami. Po pierwsze jest to osłabienie złotówki, które sprawia, że nie opłaca się importować stali do Polski. Po drugie są temu winne rosnące ceny złomu, który jest głównym surowcem dla hut produkujących stal budowlaną.

- Pod koniec roku ceny złomu lepszego gatunku ocierały się już o 1,6 tys. zł za tonę. Do tego trzeba doliczyć koszty produkcji i zysk producenta. Na przeszkodzie w Polsce stoją też przepisy, które utrudniają import złomu. To wszystko przekłada się na pogorszenie sytuacji firm budowlanych, które używają prętów zbrojeniowych - wyjaśnił Bernhard.

Dodał, że spadków cen stali można spodziewać się, gdy będzie umacniała się złotówka. Wskazał, że według prognoz, tegoroczny wykres cen będzie miał kształt podwójnego V, co oznacza, że mogą wystąpić dwa dołki cenowe. Spadek cen może być już odczuwalny w marcu.

Prezes dostarczającej deskowania i rusztowania spółki Ulma Construccion Polska, Andrzej Kozłowski, poinformował, że w 2011 r. firma wygenerowała połowę przychodów w sektorze inżynieryjnym. W 2011 r., pierwszy raz od kilku lat, Ulma zanotowała również wzrost cen swoich usług.

- Byliśmy dobrze przygotowaniu do boomu drogowego. Od 2008 r. zainwestowaliśmy ponad 400 mln zł w sprzęt potrzebny do obsługi rynku drogowego. Żałujemy, że perspektywa inwestycji drogowych dobiega końca, gdyż jest to czas, w którym powinniśmy uzyskać wzrost poniesionych nakładów - zaznaczył Kozłowski.

Dodał, że Ulma ma zdywersyfikowaną działalność, dlatego spółka liczy na ożywienie w innych sektorach rynku, zwłaszcza w budownictwie energetycznym i kubaturowym, które pozwoliłoby przeczekać najbliższy trudny okres dla branży.

- Trzeci kwartał 2012 r. będzie papierkiem lakmusowym dla naszego segmentu branży. Jesteśmy wskaźnikiem tego, co dzieje się na rynku budowlanym - pierwsi odczujemy jego wzrost lub spadek - podkreślił Kozłowski.

Przypomniał, że dla firm działających na zapleczu budownictwa dużym problemem są zatory płatnicze.

- Segment dostawców nie jest chroniony prawnie. Generalny wykonawca jest zabezpieczony ustawowo, natomiast dostawca musi liczyć na uczciwość i etykę kontrahenta. Ustawowo powinni być chronieni wszyscy uczestnicy procesu budowlanego - powiedział Kozłowski.

Polski rynek maszyn budowlanych, jako obiecujący, postrzega Hitachi Construction Machinery Europe.

- Sprzęt budowlany jest dobrym wskaźnikiem koniunktury w gospodarce. W 2007 r. kryzys mocno odbił się na maszyn budowlanych Polsce. Jednak po każdym kryzysie nadchodzi czas wzrostów i tak powinno być i tym razem. Hitachi zamierza być dużym graczem na rynku polskim - zaznaczył Remi le Grand z Hitachi Construction Machinery Europe.

Prezes specjalizującego się głównie w budownictwie kubaturowym i mieszkaniowym Awbudu, Michał Wuczyński, podkreślił, że ostatnie lata, gdy duzi wykonawcy byli zaangażowani w projekty infrastrukturalne, nie były czasem złapania oddechu dla mniejszych podmiotów.

- Nie czujemy go również teraz. Ceny we wszystkich obszarach budownictwa spadają, a wraz z nimi marże. W budownictwie mieszkaniowym i biurowym obserwujemy wzrost trudności z pozyskaniem finansowania dla naszych klientów. A za tym pojawia się niespotykany dotąd w takiej skali trend, tzn. oczekiwanie inwestora, że generalny wykonawca będzie też partycypował w finansowaniu inwestycji - kapitałowo lub poprzez odroczenie płatności - wskazał Wuczyński.

- W sektorze przemysłowym obserwujemy spadek zapotrzebowania na roboty, który w pewnym stopniu uzupełnia energetyka odnawialna, czy segment utylizacji odpadów. Zachowujemy tu jednak ostrożność, gdyż ten sektor jest mocno powiązany z dostępnymi środkami unijnymi. Przyciąga on podmioty, które nie mają doświadczenia, co późnej może również przełożyć się na problemy podczas realizacji projektów - dodał.

Prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, Marek Michałowski, podkreślił, że spółki budowlane mogłyby być obecnie w znacznie lepszej sytuacji, gdyby w Polsce istniały regulacje podobne do tych, jakie obowiązują w innych krajach unijnych.

- We wszystkich krajach UE, poza Polską, są zatwierdzone i obowiązujące tzw. specyficzne szczegółowe warunki umów, które regulują m.in. możliwość dawania zaliczek, kwestie robót dodatkowych, czy zmiany warunków umów w razie zmian cen materiałów. Gdyby udało nam się zatwierdzić szczegółowe warunki umów wraz z wejściem do UE, to załatwilibyśmy 70-80 proc. obecnych problemów na budowach - ocenił Michałowski.

- Tymczasem dziś mamy loterię. Na generalnego wykonawcę przerzuca się praktycznie wszystkie ryzyka - nie tylko budowlane, ale i finansowe. W razie problemów pozostaje tylko pójście do sądu. Tak nie da się prowadzić długich kontraktów. Często od złożenia oferty do rozpoczęcia prac mijają 1-2 lata, a potem kolejny 1-2 lata trwa budowa. W ofercie trzeba konstruować warunki, które spotka się na budowie za kilka lat. Nikt nie jest w stanie tego sensownie przewidzieć - dodał.

Prezes Budimeksu przyznał, że celem spółki jest przeczekać lata 2013-2014, po których wróci do dużych inwestycji drogowych.
Do tego czasu Budimex widzi m.in. potencjał do wykorzystania w budownictwie mieszkaniowym, w którym Polska wciąż notuje najniższe wskaźniki w całej Unii Europejskiej. Jako atrakcyjny Budimex postrzega wart ok. 2 mld zł rynek robót hydrotechnicznych, a dzięki przejętej od PKP spółce - Przedsiębiorstwu Napraw Infrastruktury - chce zwiększyć swój udział w rynku kolejowym.

- Ok. 5 mld zł rocznie wart jest również rynek letniego i zimowego utrzymania dróg. Atrakcyjny dla nas jest szacowany na ok. 24 mld zł rynek zarządzania odpadami stałymi oraz ich utylizacja. Myślę, że będziemy jedną z firm, która będzie chciała konsolidować ten rozdrobniony rynek i pojawimy się już w 2012 r. w tym obszarze. Jesteśmy również zainteresowani mniejszymi projektami energetycznymi - wskazał Blocher.

Na szybkie podpisanie umowy na budowę nowych bloków energetycznych w Elektrowni Opole ma nadzieję prezes Polimeksu.

- Następna seria przetargów jest na etapie rozstrzygania. Następne będą bloki węglowe w Jaworznie, Ostrołęce, Kozienicach, a także kilka ogłoszonych postępowań na bloki gazowe. Rynek czekał na te inwestycje od kilku lat i wydaję się, że w końcu worek z kontraktami się rozwiąże - ocenił Jaskóła.

Dodał, że poza dużymi spalarniami odpadów, musi powstać w najbliższych 5-6 latach także ok. 60 mniejszych zakładów zagospodarowania odpadów. Z kolei wymogi środowiskowe będą wymuszały na energetyce inwestycje związane z ograniczeniem emisji tlenków siarki i azotu oraz pyłów.

Jako podwykonawcy przy przedsięwzięciach energetycznych chcą zaistnieć Mostostal Zabrze i Awbud. Ten pierwszy może zaoferować generalnym wykonawcom bloków dostawę i montaż konstrukcji stalowych, instalacji oczyszczania spalin oraz innych urządzeń. Natomiast Awbud, dzięki przejęciu Instalu Lublin, dysponuje obszernymi referencjami z sektora energetyki.

O perspektywy Stalprofilu do 2020 r. jest spokojny Jerzy Bernhard. Dzięki dwóm zakupionym spółkom - Izostal i ZRUG Zabrze - grupa może oferować także dostawy i kompleksowe wykonawstwo gazociągów. W grupie Stalprofilu znajduje się również wytwórnia konstrukcji stalowych Kolb, która ma być ukierunkowana na dostawy i prace montażowe dla energetyki.

Inwestycje w sektorze energetycznym są również atrakcyjne dla takich spółek jak Tebodin Poland i TÜV Rheinland Polska. Artur Miszczak z tej ostatniej ocenił, że następne 5-7 lat będzie stało pod znakiem budowy nowych bloków energetycznych, a te skomplikowane projekty wymagają skrupulatnego nadzoru i kontroli jakości. Natomiast Petr Bilek z Tebodin Poland zaznaczył, że wiele poważnych inwestycji nie wchodzi z etapu planów do fazy realizacji z powodu niespójnej polityki energetycznej w UE. To z kolei nie pozwala branży budowlanej na długofalowe przygotowanie swojej działalności.

Agnieszka Wasilewska-Semail z PKO BP, przyznała, że gdyby wszystkie planowane inwestycje energetyczne ruszyły w podobnym czasie, to mogłyby wystąpić problemy z zapewnieniem odpowiedniego ich finansowania na rynku krajowym. Nie wiadomo natomiast jak mogłoby to wyglądać na rynkach zagranicznych, które są niepewne z powodu sytuacji w strefie euro. Jednak w jej opinii, projekty energetyczne powinny się rozłożyć w czasie i sektor bankowy będzie w stanie sfinansować te kluczowe dla polskiej gospodarki inwestycje.

Poza dywersyfikacją branżową, spółki budowlane przyglądają się również możliwościom działalności na rynkach eksportowych. Na rynki wschodnie spogląda Ulma Construccion Polska. Jako perspektywiczne spółka postrzega takie kraje jak Uzbekistan, Turkmenistan czy Kazachstan. Natomiast Mostostal Zabrze chce w przyszłości pozyskiwać na rynku rosyjskim zlecenia od klientów, dla których pracował dotychczas na zachodzie Europy. Nowych rynków poszukuje także Polimex-Mostostal, choć obecnie na eksport kieruje już ponad 25 proc. swojej rocznej sprzedaży.

Z ekspansji zagranicznej zrezygnował natomiast Budimex.

- Żeby pójść za granicę musimy być dobrze przygotowani. Przeanalizowaliśmy 14 ościennych rynków, z czego połowa ma już ustabilizowane rynki infrastrukturalne z silną konkurencją i koszt wejścia byłby zbyt duży. Natomiast druga połowa została odrzucona ze względu na transparentność, m.in. Rumunia, Bułgaria czy Ukraina. Jeśli dojdzie tam do zmian na lepsze, to będziemy rozważać te plany ponownie - podsumował prezes Budimeksu.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

SPÓŁKI

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Czym zajmą się budowlańcy, gdy skończą drogi i autostrady?

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!