Tego, że miasta gospodarze zostaną z długami po Euro 2012, można było się spodziewać. Ale impreza miała więcej plusów niż minusów i żal, że straciliśmy swoją szansę na wypromowanie się - twierdzi Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa
- Poziom jaki zaprezentowali piłkarze na Euro 2012 to była niezwykła piłka i szkoda, że takich zawodników nie gościliśmy u siebie.
Sam miałem okazje być na meczu Niemcy - Portugalia we Lwowie oraz na meczu Polska - Czechy we Wrocławiu. Widziałem te tłumy kibiców bawiących się, czułem wspaniałą atmosferę, jaką stworzyli i czułem żal, że nie odwiedzili oni Chorzowa.
Moim zdaniem błąd pełniono na samym początku, przy staraniach się o organizowanie Euro w Chorzowie. Powinna to zrobić cała śląska aglomeracja. Nasze miasto wypadło blado w porównaniu do Wrocławia pod względem liczby hoteli, czy infrastruktury turystycznej. Wsparcie województwa - marszałka - w fazie początkowej, było nieodzowne. Bo śląska aglomeracja ma predyspozycje do organizowania takiej imprezy.
Miasta gospodarze zrobiły ogromny skok do przodu - jeśli chodzi o ich promocję, ich rozpoznawalność na świecie. Organizacja Euro była wspaniała.
No tak, ale miasta gospodarze zostały także np. z długami, więc może dobrze dla Chorzowa, że uniknął tak wielkich kredytów?
- Tego, że miasta zostaną z długami, można było się spodziewać. Decyzja o budowie takiego stadionu jakie mają dziś Śląsk Wrocław, czy Lechia Gdańsk czy Warszawa, wiąże się z ogromnymi nakładami. U nas inwestycja byłaby realna, gdyby wszystkie miasta się na to zrzuciły.
Jeszcze raz podkreślę, że takie przedsięwzięcie według mnie powinno być współfinansowane z urzędu marszałkowskiego, a nawet przy jakimś wsparciu z budżetu centralnego.
Dla jednego miasta to bardzo duże obciążenie.
Ale na Śląsku marszałek miał do odremontowania Stadion Śląski. I nie dał na razie rady, w kraj idzie wiadomość, że remont chorzowskiego stadionu to niekończąca się historia...
- Stadion, jak i cały Park Śląski, który mieści się w Chorzowie to nasz wielki skarb. Ale jest to jednostka budżetowa podlegająca pod marszałka i jako prezydent miasta nie mam żadnego wpływu na przebieg tamtejszych inwestycji. Mogę tylko przyglądać się i kibicować.
Choć nie wiem czy nie byłoby słuszniej wyburzyć obiekt i budować go od nowa. Ale jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B i dokończyć ten remont. Bo już zbyt dużo środków ta inwestycja pochłonęła.
Dziś ze stadionem marszałek ma poważny problem, wady konstrukcyjne w projekcie będą niełatwe do udowodnienia i wiele czasu upłynie aż sądy - bo tak się to pewno skończy - zadecydują o winie. Wina pociągnie zresztą za sobą konsekwencje finansowe.
Sądzę jednak, że marszałek podejmuje słuszne kroki w kierunku wyłonienia wykonawcy, który zastąpi obecnego i wybuduje to właściwie w oparciu o nowe wyliczenia i nowy projekt zadaszenia. Bo ten obiekt jest naprawdę bardzo ważny dla naszej aglomeracji.
Z tego co mi wiadomo, stadion ma być skończony w połowie przyszłego roku - najpóźniej jesienią 2013 - choć już nikt głowy ze to ostateczny termin dać nie chce.
Po zakończeniu tej inwestycji stadion śląski ma zresztą być najlepszym i najładniejszym stadionem lekkoatletycznym w kraju. Także pod względem organizacji koncertów będzie miał spore atuty, jak chociażby duże tunele pozwalające na wjazd tirów ze sprzętem. Ma więc odpowiednią infrastrukturę i potencjał.
Na razie jednak czekamy na imprezy, tym bardziej, że te (czy to sportowe czy kulturalne) przyciągnęłyby do Chorzowa turystów, kibiców.
Cała rozmowa z prezydentem Chorzowa w serwisie www.portalsamorzadowy.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czekając na Stadion Śląski